Radni Platformy Obywatelskiej i przewodnicząca samorządu Krystyna Kościńska zapowiedzieli wprowadzenie miejskiego programu leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego dla mieszkańców Koszalina.
Przypomnijmy, że rok temu na sesji Rady Miejskiej projekt uchwały w tej sprawie, poparty 1200 podpisami koszalinian z inicjatywy Partii Razem, został odrzucony. Radni PO oraz Prawa i Sprawiedliwości twierdzili, że powinny obowiązywać rozwiązania systemowe, a nie samorządowe. Chociaż inicjatorzy podali, że miejski program „in vitro” został wtedy przyjęty przez radnych Łodzi, gdzie rządzi PO.
Obecnie projekt stosownej uchwały jest przygotowywany, aby jesienią mógł wejść pod obrady samorządu. Skąd zmiana opcji o 180 stopni na korzyść leczenia niepłodności? Radny Marcin Waszkiewicz podał, że przed rokiem funkcjonował ogólnopolski program, więc nie było potrzeby wprowadzania lokalnego programu zapłodnienia pozaustrojowego. Dzisiaj jest konieczny, bo na forum krajowym został wygaszony przez ministra zdrowia z rządu PiS. Z kolei radna Barbara Grygorcewicz oceniła, że tamta propozycja w treści nosiła błędy formalne, których nowy dokument uniknie.
Partia Razem w staraniach o miejski program „in vitro” miała wsparcie w Krystynie Kościńskiej, która zabiegała o realizację rozwiązania problemu w Koszalinie. Przewodnicząca rady funkcjonuje jako niezależna, choć związana jest nieformalnie z PO.
Do redakcji przyszło pismo z komentarzem Michała Kaczmarka z Partii Razem. Jest zadowolony, że projekt miejskiego programu „in vitro” ma szansę zaistnieć, choć niepokoi, że ktoś inny usiłuje sobie przypisać polityczne zasługi. Zarazem żałuje, że niepotrzebnie stłumiono inicjatywę obywatelską. Aktywista m.in. pisze, że „w dużej mierze przez działalność lokalnej PO mieszkanki i mieszkańcy Koszalina muszą czekać kolejny rok, aby cieszyć się szczęściem posiadania własnego potomstwa”. ©℗
Tekst i fot. (m)