Sanepid sprawdza ośrodki, w których organizowane są półkolonie, kolonie i obozy. W tym roku na 1794 turnusach wypocznie w Zachodniopomorskiem 90 392 dzieci. Jak do tej pory wypadły kontrole i jakie są najczęstsze nieprawidłowości?
W pierwszym tygodniu lipca przeprowadzono aż 160 kontroli. Okazało się, że w nielicznych przypadkach były one potrzebne. W sumie wystawiono 11 mandatów karnych.
Główne uchybienia dotyczyły czystości w sanitariatach i w pokojach zajmowanych przez kolonistów. Stwierdzono też niezabezpieczone gniazdka elektryczne, brudne podłogi oraz zalegające na nich resztki jedzenia, a także nienależycie umyte urządzenia chłodnicze, przeterminowane produkty spożywcze oraz brak środków do dezynfekcji. Sześciokrotnie inspektorów sanitarnych poproszono o interwencje. W dwóch przypadkach stawiane przez zgłaszających zarzuty okazały się zasadne.
W Pogorzelicy w jednym z ośrodków stwierdzono złe warunki higieniczno-sanitarne oraz zbyt duże zagęszczenie w pokojach. W Szczecinie natomiast prowadzono remont obiektu, w czasie gdy odbywały się w nim półkolonie. Dzieci narażone były nie tylko na hałas, ale i na wdychanie pyłu, który powstawał w trakcie prowadzenia prac. Inspektorzy Sanepidu wydali zakaz realizacji uciążliwych robót budowlanych w czasie przebywania w obiekcie dzieci.
Nie obeszło się też bez odebrania sygnału o zatruciu pokarmowym. Miało ono miejsce wśród uczestników jednej z kołobrzeskich kolonii. Na dolegliwości żołądkowo-jelitowe skarżyło się 25 osób, w tym 16 poniżej 14. roku życia. Podczas interwencyjnej wizyty inspektorzy wykazali zaniedbania zarówno w pionie żywienia, jak i w pionie hotelowym. Kierownika wypoczynku i właściciela obiektu ukarano 4 mandatami o łącznej wysokości 1400 zł. Sanepidowi nie udało się jednak ustalić przyczyny zatrucia.
– Zatrucie było krótkotrwałe i po dobie jego objawy ustępowały. Nikt nie musiał być hospitalizowany. Wystarczyło zaopatrzyć dzieci w odpowiednie leki i dopilnować diety. Na terenie ośrodka stwierdziliśmy co prawda drobne nieprawidłowości, ale naszym zdaniem do zatrucia doszło poza nim. Dzieci w tym czasie jeździły na wycieczkę do Berlina. Jadły tam fastfoodowe dania i lody. Nikt nie skarżył się na posiłki serwowane w kontrolowanym przez nas obiekcie. Nie wiemy zatem, jakie było źródło tego zatrucia – mówi dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kołobrzegu Włodzimierz Wróbel. ©℗
Przemysław Weprzędz
Fot. Artur Bakaj