Maksymalnie połowa miejsc siedzących może być zajęta w wagonie tramwaju lub w autobusie. Co w praktyce oznacza obecność jednocześnie w większości z pojazdów - w zależności od typu i marki środka transportu spółek przewozowych obsługujących regularne linie w Szczecinie i gminach ościennych - co najwyżej kilkunastu do 20 osób. Ponadto patrole pracowników działu nadzoru ruchu Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego, którzy mają czuwać nad tym, by nie podróżowało w nich więcej osób niż obowiązujący teraz limit liczby pasażerów. Takie są realia dodatkowych obostrzeń, jakie w komunikacji miejskiej obowiązują od 25 marca, w związku z pandemią koronawirusa.
Spośród szczecińskich tramwajów tylko kilka (to cztery moderusy beta) z uwagi na swą pojemność może zabrać jednorazowo do 32 osób. W swingach starszego typu limit wynosi do 30 pasażerów, w nowszych składach do 22. A najliczniejsze, jeśli chodzi o tabor autobusowy, solarisy są w stanie zabierać po 18-20 osób (te przegubowe) lub do 15 (te krótkie).
Z naszych obserwacji wynika, że przez ostatnie dni wiele osób zrezygnowało - jeśli nie jest to koniecznie i nie wiąże się z dojazdem do pracy - z korzystania z komunikacji miejskiej. Niezależnie od wprowadzonych już wcześniej środków ostrożności i zasad zachowania efekt apeli, zaleceń i zakazów oraz samoograniczeń w przemieszczaniu się w miejskich autobusach i w tramwajach na wszystkich trasach jest wyraźnie widoczny. Do rzadkości należą składy, w których w danym wagonie jednocześnie podróżowałoby tylu pasażerów ile wskazany limit lub więcej, a o którym na każdych drzwiach informują stosowne komunikaty, jakie umieścili na swoich pojazdach poszczególni przewoźnicy. Najczęściej na danej trasie w kursujących autobusach i tramwajach liczba pasażerów to co najwyżej kilka osób, a zdarzają się kursy, kiedy w danym pojeździe nie ma nawet jednej osoby. Choć jeszcze w minioną środę wcześnie rano docierały do nas sygnały, że bywa różnie. Jeden z internautów dzielił się z nami np. swoimi spostrzeżeniami ilustrując sytuację, jakiej był świadkiem, dołączonym filmikiem-relacją z zatłoczonego autobusu linii 61 podczas jednego z kursów do Podjuch. Przesłał nam go na portal@24kurier.pl.
- Dokładamy wszelkich starań, by przewozić tylu pasażerów, na ile pozwalają wydane rozporządzenia. One obowiązują nas, ale obowiązują także podróżnych. Wszyscy do tych obostrzeń musimy się dostosować. My - na ile to możliwe - dostosowujemy się i liczymy też na rozsądek i na to, że nawzajem w tym trudnym czasie będziemy sobie życie ułatwiać i pomagać. Samo-ograniczać się. Dotychczasowe nasze doświadczenia z egzekwowania tych ograniczeń przez policję i tego, jak w pomocni w tym są jej funkcjonariusze tak nam, jak i pasażerom, mamy pozytywne. Bo najważniejsze jest żebyśmy współpracując racjonalnie rozwiązywali takie kwestie - komentował Włodzimierz Sołtysiak, prezes zarządu Szczecińskiego Przedsiębiorstwa Autobusowego "Dąbie", której tabor obsługuje między innymi wspomnianą linię 61.
- Pracownicy nadzoru ruchu pełnia patrole i sprawdzająi napełnienie w autobusach i tramwajach i przypominają pasażerom o maksymalnej dopuszczalnej liczbie osób w pojazdach. W miarę możliwości interweniują także kierowcy i motorniczowie. Od piątku osób kontrolujących będzie więcej - zapowiedziała Hanna Pieczyńska, rzeczniczka prasowa ZDiTM. - W trosce o bezpieczeństwo pasażerów na głównych węzłach przesiadkowych będzie można ich spotkać Ma to pomóc w minimalizowaniu sytuacji, gdy autobusem lub tramwajem podróżuje nieprzepisowa liczba pasażerów.
Jak dodała H. Pieczyńska, kierujący pojazdami mają możliwość wstrzymania kursu, jeśli osób wewnątrz pojazdu będzie za dużo. W takim przypadku na miejsce będzie wzywany nadzór ruchu oraz policja.
- Apelujemy o rozsądek w korzystaniu z komunikacji miejskiej i dostosowywanie się do poleceń służb i prowadzących pojazdy. Prowadzący pojazdy są jedną z tych grup zawodowych, bez których miasto nie mogłoby funkcjonować. To ich ciężka praca sprawia, że każdego dnia tysiące osób, które nie mogą zostać w domu, mogą się sprawnie przemieszczać po Szczecinie i sąsiednich gminach. Ostatnie dwa tygodnie są wyzwaniem dla nas wszystkich - kierowców, motorniczych, innych pracowników spółek przewozowych, dla osób opowiadających za rozkłady jazdy, wprowadzanie ich i nadzór - podkreśliła rzeczniczka prasowa ZDiTM.
I jak przypomniała H. Pieczyńska, komunikacja miejska to skomplikowany system naczyń połączonych, ale pracownicy ZDiTM i spółek działają i szybko reagują na zmieniającą się dynamicznie sytuację, szukając najlepszych rozwiązań. - Tylko czwartkowe wypuszczenie wszystkich możliwych autobusów i tramwajów w szczycie komunikacyjny zaowocowało prawie 300 pojazdami na ulicach naszego miasta, w momencie najbardziej intensywnego przemieszczania się. Przy ponad 20% absencji motorniczych i kierowców to tym bardziej skomplikowana operacja - podsumowała. ©℗
Tekst i fot. Mirosław WINCONEK