Kasia Miszczuk ma 34 lata, nastoletnią córkę, troskliwego męża, rodzinę, przyjaciół. Miała żyć długo i szczęśliwie. Ale świat się jej zawalił dwa lata temu. Po ataku padaczkowym obudziła się w szpitalu i usłyszała straszną diagnozę - złośliwy guz mózgu (glejak anaplastyczny III stopień złośliwości). Przerażenie, strach bezradność... Jednak podniosła się i rozpoczęła walkę. Dzisiaj potrzebuje wsparcia. Bez niego nowotworu nie pokona.
Przeszła już dwie operacje, radioterapię, chemioterapię. I wróciła nadzieja, że będzie dobrze. To było w 2014 roku. Ale latem tego roku podstępny nowotwór ponownie zaatakował. Tym razem pojawił się w takim miejscu, że nie można go operować. Guz zaś rośnie i zagraża życiu. Dziewczyna może umrzeć w ciągu roku. Jednak wciąż się nie poddaje. Znalazła kolejną szansę dla siebie. Ratunkiem może być leczenie w Berlinie metodą Nanotherm. Tylko że jest bardzo drogie - kosztuje około 40 tys. euro. Jej rodziny na nie nie stać. Na szczęście ma przyjaciół, którzy pomagają jej zdobyć potrzebną kwotę. To oni proszą wszystkich o wsparcie finansowe, liczy się każda złotówka.
- Bardzo pragnę żyć, mam męża i córkę, którzy mnie potrzebują - wyznaje Kasia. - Marzę, by uczestniczyć w ich życiu, by doczekać wnucząt oraz wieść szczęśliwe życie. Z góry wszystkim dziękuję za pomoc i wsparcie.
- Mówi się, że że pieniądze szczęścia nie dają, że najważniejsze jest zdrowie - piszą przyjaciele dziewczyny, którzy organizują akcję „Pomoc dla Kasi". - Niestety, paradoksalnie, aby uratować zdrowie i życie Kasi, potrzebne są pieniądze. Duże pieniądze: 168 tys. złotych, aby urzeczywistnić marzenie, o którym z pewnością Kasia wcześniej by nie pomyślała - operacja metodą Nanotherm w Berlinie.
Każdy, kto zechciałby wspomóc finansowo Kasię, może wpłacić dobrowolną kwotę na konto utworzone przez Fundację Onkologiczną Osób Młodych „Alivia". To proste - wystarczy wejść na stronę internetową: skarbonka.alivia.org.pl/katarzyna-miszczuk - tam są wszystkie wskazówki.
Agnieszka Spirydowicz
Fot. arch. rodzinne