Sporo sygnałów dotarło do nas po publikacji pt. Trochę dziwnych rzeczy „po gryfińsku”. Odwiedziliśmy z aparatem fotograficznym kilka miejsc, które powtarzały się we wskazaniach naszych Czytelników.
Okazało się, że w parku miejskim, obok wspomnianych w poprzednim materiale „dziwnych” tablic informacyjnych i uschniętych drzewek, są jeszcze: wyszczerbione schody prowadzące bezpośrednio na perony miejscowej stacji kolejowej, a także nowo powstały ciąg pieszy wiodący z parku na ulicę Armii Krajowej, który wybudowano kilka metrów od już istniejącego, bo przejście przez tory zrobiono po drugiej stronie drogi. [sic!] Mieszkańców razi brudne malowidło na jednej z kamienic w centrum Gryfina przedstawiające herby partnerskich miast („anty-wizytówka”), na cmentarzu – zaniedbane alejki i ogrodzona sypiąca się kaplica z podstemplowanym od dawna wejściem („jeszcze komuś cegłówka spadnie na głowę”), obskurne komunalne budynki straszące swoim wyglądem i fatalnym stanem technicznym („ta przy 1 Maja przeznaczona do rozbiórki pewnie się sama zawali”), zabity paździerzowymi płytami wyłączony z użytkowania obiekt na placu Barnima („straszy w samym sercu miasta”), opuszczony i niszczejący budynek po byłej komendzie policji („a miała tam być szkoła muzyczna”), „dziki” parking na niezagospodarowanym terenie w pobliżu reprezentacyjnej części miasta – gryfińskiego nabrzeża („na dodatek stawia się tam teraz bez żadnego planu jakiś sezonowy ogródek gastronomiczny, co na to miejski architekt?”). A i jeszcze o dziurawych dróżkach na miejscowym stadionie („zwinne omijanie dziur będzie nową dyscypliną sportową?”), „sali-hali” przy liceum („budowę rozpoczęto po tym jak powiat wypowiedział gminie umowę na prowadzenie szkoły po likwidacji gimnazjów”), hałdach ziemi usypanych przy nekropolii („czy w ogóle ziemia „z pól buraczanych” może być wykorzystana przy rozbudowie cmentarza?”), punkcie widokowym na Górce Miłości („bez widoku, prawie jak: ciemność widzę, ciemność”), bazarku w centrum miasta („na jakich zasadach to działa? przecież na niedalekim miejskim targowisku jest sporo wolnej przestrzeni”).
Jednak najwięcej przekazanych informacji wiązało się z zaniedbanymi kortami tenisowymi, znajdującymi się w pobliżu Centrum Wodnego Laguna. Materiał fotograficzny nie do końca ilustruje stan zniszczeń, ponieważ wejścia na teren sportowego obiektu bronią bramki zamknięte na kłódki, więc zdjęcia robione były przez dziury w ogrodzeniu albo ponad metalową siatką. To teren gminny, zarządzany przez gryfiński Ośrodek Sportu i Rekreacji. Trzy lata temu podpisano umowę na dziesięcioletnią dzierżawę obiektu, ale po roku ją anulowano. „Obiekt jest, ale jakby go nie było, i żal patrzeć jak niszczeje”.
Nie wszędzie dotarliśmy tam, gdzie wskazywali nasi Czytelnicy (w cudzysłów ujęliśmy krótkie wypowiedzi naszych rozmówców), a i tak to, co zdołaliśmy zarejestrować, wskazuje, że sporo jest tych dziwnych rzeczy zrobionych „po gryfińsku”. Jedna z zainteresowanych tematem osób przekazała, że dla równowagi powinniśmy napisać o tym, co ładnego jest w Gryfinie. Tak też uczynimy, czekamy na sygnały. Póki co zamieszczamy fotkę ładnych kwietników na placu Barnima.
Tekst i fot. (akme)