– Zamiast patrolować drogi i ulice, stoimy na drodze przy rozbitym samochodzie niekiedy trzy-cztery godziny i czekamy na przyjazd pomocy drogowej. Bo ta ma do pokonania przeszło 80 kilometrów – mówią policjanci, którzy wolą pozostać anonimowi. Mundurowi krytykują rozstrzygnięcia policyjnego przetargu. Wygrała go firma, która dysponuje tylko jedną lawetą. A ma do obsługi trzy powiaty: kamieński, gryficki i łobeski.
Komenda Wojewódzka Policji w Szczecinie ogłosiła rok temu przetarg na „wykonywanie usług usuwania i holowania pojazdów zatrzymanych przez Policję do celów procesowych na koszt Policji”. Mówiąc ludzkim językiem: policja ma obowiązek zabezpieczyć samochód po wypadku, w którym kierujący zginął na miejscu, doznał uszkodzeń ciała lub też kierował w stanie nietrzeźwym.
Jednym z warunków umowy jest zapis, że „dojazd lawety do wskazanego miejsca musi być wykonany w czasie nie dłuższym niż 50 minut od chwili zlecenia”.
Przetarg na holowanie aut w trzech powiatach wygrał PKS Gryfice, który dał najniższą cenę. Przegrały z nim prywatne firmy (założyły konsorcjum), które dysponują kilkunastoma lawetami i podnośnikami do holowania ciężarówek.
– Niedawno było otwarcie gazoportu w Świnoujście. Do rowu wpadła ciężarówka, której gryficka „pomoc drogowa” nie była w stanie usunąć. Za chwilę miała jechać rządowa kolumna. Policja przyleciała do nas, byśmy TIR-a wyciągnęli z rowu. Zrobiliśmy to i mamy nadzieję, że otrzymamy za to pieniądze – mówią właściciele firm z okolic Wolina, którzy przegrali przetarg z PKS-em.
Tekst i fot. Mirosław Kwiatkowski
Więcej w czwartkowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z 7 lipca 2016 roku