Zarządzający „Przygodną" usiłował wyłączyć z użytkowania część tegoż parku. Odciąć szczecinian od terenu rekreacyjnego na czas wakacji: cienką taśmą. Nie wyszło, bo nawet dzieci tak symboliczne zabezpieczenie nie powstrzyma od biegania i jeżdżenia rowerami.
Problem w tym, że tak nieskutecznie miejskie służby usiłowały „chronić" przed nieszczęściem, z jakim nieuchronnie się wiąże korzystanie z alejek wyniesionych nad poziom gruntu drewnianymi platformami. Ich deski butwieją i się zapadają. Połamane albo nie były wymieniane, albo naprawy szybko się okazywały nieskutecznymi. Dość, że teraz są pełne dziur i wystających gwoździ. Stały się niebezpiecznymi pułapkami na korzystających z parku.
Prościej, a na pewno bezpieczniej, byłoby kładki usunąć. Choćby korzystając z pracowników interwencyjnych. Ale urzędnik w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM wpadł na „genialny" pomysł, by część parku „Przygodna" wyłączyć z użytkowania. „Zabezpieczyć" taśmą z cienkiej folii. Na wakacje.
- Mieszkam przy parku, a moje dziecko lubi tam jeździć rowerkiem. W końcu korzysta z wakacji. Za każdym razem muszę mu tłumaczyć, że nie może jeździć po kładce, bo są dziury. I tak tam ukradkiem wjeżdża, jak inne dzieciaki. Bo taśmy są pourywane. Teren niezabezpieczony. Jak sobie ktoś, coś zrobi, to dopiero będzie problem - przekonuje jedna z mieszkanek Gumieniec, prosząc o zachowanie anonimowości.
Przewodniczący miejscowej Rady Osiedla - radny Michał Wilkocki (Bezpartyjni) - wystąpił więc do prezydenta Szczecina z wnioskiem o naprawę kładek. Zaznaczył jednak: „Ze względu na coroczne naprawy, zwracam się z prośbą o opracowanie kosztorysu innego rozwiązania dla ciągów pieszych na terenie parku, celem zabezpieczenia środków w przyszłorocznym budżecie miasta".
- Jest w przygotowaniu opracowanie zapytania ofertowego, mającego na celu wyłonienie wykonawcy, który w III kwartale br. dokonałby całkowitej wymiany kładek z zastosowaniem rozwiązań konstrukcyjno-materiałowych o wyższych niż wymagane przez obowiązujące normy standardach dotyczących przede wszystkim trwałości i odporności na niszczące oddziaływanie warunków atmosferycznych - na zapytanie radnego odpowiedział Marcin Pawlicki, wiceprezydent Szczecina.
Czy to wystarczy, żeby miasto wreszcie przestało wydawać dziesiątki tysięcy złotych rocznie wyłącznie na naprawy drewnianych platform w tym jedynym parku? Skoro to rozwiązanie, choć efektowne, się nie sprawdza w praktyce, to po co je na siłę reanimować? Jak do tej pory, to najbardziej kosztowny punkt związany z utrzymaniem parku „Przygodna". I zastanawiający, choćby w konfrontacji z zasadą „krótkiej budżetowej kołdry", jaka niestety od lat obowiązuje w utrzymaniu i pielęgnacji nie tylko zieleni Szczecina. ©℗
(an)
Na zdjęciu: Racjonalniej - a na pewno taniej - byłoby usunąć drewniane platformy wyniesionych ścieżek z parku „Przygodna". Z jakiegoś powodu jednak nie po takie rozwiązanie sięgnął decydent z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM, tylko na wakacje… zamknął przed szczecinianami sporą część parku. Nieskutecznie, co oczywiste. Choć konsekwencje tego mogą się okazać fatalne.
Fot. Mirosław WINCONEK