Szykuje się wielki proces przeciwko gminie miejskiej Kołobrzeg. Jego wytoczenie zapowiada inwestor, który w 2014 roku kupił jedną z ostatnich wolnych działek w dzielnicy uzdrowiskowej miasta. Zgodnie z założeniami, ma na niej powstać Pałac Zdrojowy.
Po podpisaniu umowy kupna-sprzedaży sporządzonej oczywiście w formie aktu notarialnego kupujący dostrzegł pewną nieścisłość w dokumentacji. Gdy kupował działkę, mowa była o możliwości jej zabudowy w 25 procentach powierzchni. Tymczasem z załącznika graficznego do aktu notarialnego wynika, że jest to możliwe jedynie w 16 procentach.
Właściciel działki zwrócił się do miasta o naprawienie błędu i dostosowanie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania obowiązujących dla jego działki z tym, co zapisano w umowie. W 2015 roku kołobrzescy radni zgodzili się na rozpoczęcie procedury zmierzającej do zmiany. Podczas ostatniej sesji zmienili jednak definitywnie zdanie. Nikt nie ma wątpliwości, że skutkować to będzie procesem sądowym. Właściciel zapowiada bowiem, że w tej sytuacji wystąpi o odszkodowanie.
Obecny na sesji Rady Miasta pełnomocnik inwestora Marek Śmierzyński zaznaczył, że jeśli jego mocodawca zainwestowałby pieniądze w gotowe apartamenty, zarabiałby na nich rocznie około miliona złotych. Oznacza to, że w trakcie ewentualnego procesu inwestor będzie żądał nie tylko zwrotu kwoty, jaką zapłacił za nieruchomość, ale również odszkodowania za utracone dochody. Sprawa terenu sprzedanego pod Pałac Zdrojowy i nierozpoczętej jeszcze inwestycji jest o tyle ciekawa, że krążą wokół niej oskarżenia o korupcję, a w zasadzie o próbę wyłudzenia od inwestora łapówki w zamian za doprowadzenie do możliwości zmiany studium i warunków zabudowy. Dwa lata temu zawiadomienie w tej sprawie złożył w CBA radny miejski Krzysztof Plewko (PiS).
CBA prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Pełnomocnik inwestora powiedział podczas sesji, że „przychodzili do niego emisariusze z propozycją załatwienia sprawy”. – My nie płacimy – dodał stanowczo Marek Śmierzyński. ©℗
(pw)
Na zdjęciu: radny miejski (PiS) i prezes Stowarzyszenia Ekologiczny Kołobrzeg Krzysztof Plewko dwa lata temu złożył w opisywanej sprawie zawiadomienie w CBA.
Fot. Artur Bakaj