Kołobrzescy radni z rządzącej koalicji spekulują, gdzie mieszka ich opozycyjny kolega z PiS Adrian Tomicki. Dzieje się to od czasu, gdy radny, o którym mowa, złożył interpelację dotyczącą sprawdzenia miejsca zatrudnienia osób zasiadających w Radzie Miasta.
Tomicki twierdzi, że ci, którzy pracują w miejskich spółkach lub są zawodowo zależni od innych organów miasta, mogą nie być obiektywni w trakcie głosowań nad ważnymi dla samorządu uchwałami. W odwecie za takie sugestie Tomicki podczas październikowej sesji usłyszał krytykę dotyczącą miejsca jego zamieszkania. Niektórzy twierdzą, że faktycznie nie jest on związany z kurortem, a nawet, że nie mieszkał w nim w czasie wyborów. Skrajne zarzuty mówią o tym, że zameldował on się w Kołobrzegu fikcyjnie, tylko po to, aby móc kandydować do Rady Miasta. Faktem jest, że przed wyborami Tomicki mieszkał na terenie gminy Dygowo. Był przy tym uczniem jednego z kołobrzeskich liceów. Obecnie studiuje w Szczecinie. Gdyby udowodniono, że Kołobrzeg był i jest fikcyjnym miejscem deklarowanego przez niego pobytu, straciłby mandat.
Wniosek o ustalenie miejsca faktycznego zamieszkania radnego Tomickiego wpłynął do władz miasta zaraz po październikowej sesji. O sprawie zawiadomiono także wojewodę zachodniopomorskiego, który zwrócił się do przewodniczącego kołobrzeskiej Rady Miasta w tej sprawie. W reakcji na pismo wojewody szefujący jej Bogdan Błaszczyk przygotował projekt uchwały, który zakłada powołanie komisji doraźnej do zbadania miejsca zamieszkania Adriana Tomickiego. Uchwała ma się znaleźć w porządku obrad najbliższej sesji. Jeśli zostanie podjęta, a następnie okaże się, że radny Tomicki faktycznie nie mieszka w Kołobrzegu, będzie to podstawą do wszczęcia dalszej procedury zmierzającej do wygaszenia jego mandatu. Miejsce zamieszkania ma bowiem kluczowe znaczenie przy uzyskaniu warunku wybieralności do danego samorządu. ©℗
(pw)