O tym, że korzystanie z taksówki oczekującej pod dworcem PKP w Szczecinie wiąże się z dużym ryzykiem, wiadomo nie od dziś. Taksówkarze naciągający przyjezdnych nie mają jednak umiaru. Żerują nawet na uchodźcach z Ukrainy.
– Przyjechała do mnie rodzina z Kijowa. Poszłyśmy do stowarzyszenia „Mi-Gracja” przy ul. Kolumba po artykuły pierwszej potrzeby – opowiada Natalia. – Mieszkam przy ul. Łokietka. Niby niedaleko. Ale dziewczyny, wykończone kilkudniową podróżą, nie miały siły już iść pieszo nawet kilkuset metrów.
Postanowiły dotrzeć do domu taksówką. Na szczęście z uciekającymi przed wojną dziewczynami była Natalia mieszkająca od kilku lat w Szczecinie i znająca miejscowe realia. Nie pozwoliła więc, by hieny z kogutem „taxi” ograbiły osoby w potrzebie. Okazało się, że kurs z dworca na ul. Łokietka może kosztować nawet 40 zł. Po zamówieniu telefonicznym w jednej z popularnych korporacji ostatecznie zapłaciły niespełna 9 zł. Nie wiadomo jednak, ile ofiar wojny oddało ostatnie pieniądze, by dostać się do miejsca, w którym mają zapewniony dach nad głową. ©℗
ToT