Miejscowy park to jeden z niewielu terenów zielonych w mieście. Od kilku lat gryfinianie z niepokojem zauważają, że kurczy się jego powierzchnia i maleje liczba drzew.
- Z przykrością i ogromnym smutkiem obserwuję, jak z każdej strony zakleszcza się tę oazę zieleni betonem. Od wschodu przebudowywany jest teren stacji kolejowej i dworca autobusowego. Pod topór poszły wszystkie drzewa rosnące nieopodal na skarpie, ale wcześniej ludzi mamiono wizualizacją, w której ujęte były w nienaruszonym stanie. Południową granicę stanowi ulica Armii Krajowej, do której dobudowano niedawno nowy ciąg pieszy, kilka metrów obok istniejącego od lat, bo przejście przez tory zrobiono po drugiej stronie drogi. Oczywiście, pod to nowe, a jakże betonowe przejście wykorzystano teren parku. Z pewnością ogromne ilości tego materiału zużyto na budowę hali sportowej, położonej od zachodniej strony miejskiego parku. Żal, że postawiono ją w tym miejscu. Na znajdującym się tu wcześniej boisku przez lata od wczesnej wiosny do później jesieni bawiły się dzieciaki. Od północnej strony, w wyniku przebudowy ulicy 1 Maja, wyrywa się z parku część terenu, a znajdujące się w tym pasie drzewa zostają dookoła obcementowane. To trochę lepszy los niż zieleni wyciętej w pień na skarpie przy dworcu, ale jak długo i w jakiej kondycji przetrwają drzewa uwięzione w takiej betonowej pułapce? Niedawno wyrąbano też dużo parkowych drzew w imię tzw. rewitalizacji tego miejsca i posadzono nowe, ale sporo tych młodych drzewek uschło. Ręce opadają. O zieleń trzeba dbać, a nowe nasadzenia koniecznie podlewać. Roślinność „odwdzięczy się” m.in. obniżeniem temperatury w mieście. A w globalnym rozrachunku to już krok do ochrony przed zmianami klimatycznymi. Dlaczego tej prostej zależności nie rozumie lokalna władza? Czy decydenci nie widzą, jakie piekło gotują mieszkańcom? – denerwuje się nasz Czytelnik, a jego oburzenie podziela wielu zainteresowanych.
Wycinkę drzew na skarpie przed dworcem kolejowym lokalna władza tłumaczy złym stanem fitosanitarnym drzew. „To nieprawda, na dowód mam zdjęcia” – sygnalizował niedawno jeden z naszych Czytelników, przesyłając kilka fotografii ilustrujących pnie po ściętych drzewach. Na pierwszy rzut oka – pnie zdrowych drzew. Czy ktoś weryfikował zasadność tej wycinki?
Tekst i fot. (akme)