Czwartek, 01 sierpnia 2024 r. 
REKLAMA

Grudzień '70 oczami szczecinianki

Data publikacji: 17 grudnia 2020 r. 09:56
Ostatnia aktualizacja: 03 stycznia 2021 r. 21:10
Grudzień '70 oczami szczecinianki
Fot. Marek Czasnojć  

– Nadjechały czołgi i okolica została całkowicie przejęta przez Milicję Obywatelską i wojsko. Baliśmy się wychodzić z domu, więc nie bardzo wiedzieliśmy, jak wygląda sytuacja na zewnątrz. W pierwszym dniu baliśmy się, że pożar przeniesie się na nasz dom mieszkalny – wspomina Teresa Lemke. Była bardzo młodą dziewczyną, kiedy rozsierdzony podwyżkami cen żywności tłum zdemolował i podpalił siedzibę Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Szczecinie. Na łamach „Kuriera” dzieli się swoimi wspomnieniami z 17 grudnia 1970 roku.

– Byłam wtedy bardzo młodą dziewczyną, ciekawą tego co się wydarzy. Razem z koleżanką stanęłyśmy na placu Żołnierza i przez pewien czas patrzyłyśmy na podpalane pomieszczenia, meble wyrzucane z okien budynku, głośno protestujących stoczniowców i innych, dołączających się ludzi. Tłum nie przepuścił Straży Pożarnej, która przyjechała, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się pożaru. Wozy stały w pobliżu, gotowe do akcji. Niestety, po krótkim czasie znudziło nam się stanie w tym tłumie. Nie bardzo przejmowałyśmy się wtedy sytuacją polityczną. Widząc, że inni się rozpraszają, wróciłyśmy do domów. Zauważyłyśmy jeszcze, że część zgromadzonych poszła pod pobliską Komendę Wojewódzką Milicji Obywatelskiej, żeby uwolnić aresztantów politycznych – opowiada pani Teresa.

Dopiero później kobieta dowiedziała się, jak tragicznie skończył się ten szturm.

– Tego samego dnia, już z mieszkania, obserwowałam działania na placu Żołnierza i w alei Wyzwolenia. Całą okolicę szybko obstawiła milicja, ale grupy młodych na ogół demonstrantów (takich, co to się zawsze przyłączają, kiedy coś się dzieje, także dzisiaj) pochowały się w pobliskich bramach i podwórkach. Co jakiś czas wychodzili na ulice i krzyczeli do milicji „gestapo”. Wtedy zgrupowani na placu milicjanci rozbiegali się promieniście goniąc uciekających, rozpylając przy okazji gaz łzawiący. Nie złapawszy nikogo, wracali na środek placu. Wtedy z bram znowu wychodzili demonstranci i krzyczeli. Za chwilę milicja znów atakowała i tak to trwało do zmroku – opowiada kobieta.

Pani Teresa mieszkała w „Misterze Szczecina 1961”, czyli bloku sąsiadującym z siedzibą KW PZPR przy placu Żołnierza Polskiego. Okna w budynku nie były zbyt szczelne. Gaz łzawiący z łatwością przedostał się do mieszkań, w których trudno było wytrzymać.

– W nocy ulicą Małopolską nadjechały czołgi i okolica została całkowicie przejęta przez Milicję Obywatelską i wojsko. Nie było już gazu na ulicach, a tym samym w naszych mieszkaniach. Baliśmy się wychodzić z domu, więc nie bardzo wiedzieliśmy, jak wygląda sytuacja na zewnątrz. W pierwszym dniu baliśmy się, że pożar KW PZPR przeniesie się na nasz dom mieszkalny. Straż pożarna jednak zdołała szybko ugasić podpalenia i budynek się ostał bez dużego uszczerbku poza śladami dymu na fasadzie od placu Żołnierza – wspomina pani Teresa. ©℗

Karolina NAWROCKA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

A wczesniej...
2021-01-03 20:58:54
Tego popoludnia dnia 17 .12. 1970 r. na wysolosci naroznika owczesnej Cepeli ( obecnie maly Bank PKO ) wraz z kilkoma Osobami wlasnym cialem/piersia blokowalismy "jakis czas"... 1-szy Czolg w kolumnie, ktore mialy Rozkaz wjechac od Pl. Zolnierza przed plonacy juz KW PZPR... a kobiety dookola tego Czolgu wlewaly mleko z butelek przez szczeliny do jego wnetrza...!! Cale Szczescie, ze kierujacy tym Czolgiem byl na tyle Opanowanyy i ruszal do przodu tylko po kilka centymetrow... Chwala mu za to: ze dzisiaj jeszcze zyjemy !!!
A gdzie sa...?
2021-01-02 23:57:43
Zdjecia tej duzej drewnianej Szalupy z owczesnego Placu zabaw...przed KW MO na ul. Malopolskiej - ktora dnia 17.12.1970 r. ok. godz. 17.15 pchalismy w drzwi KW MO by uwalnic owczesnych Wiezniow Politycznych...!!! Ale pozniej ok. 17. 45 rozlegly sie ostre strzaly z CKM-u.... ustawionego przez zebrane ZOMO i MO na jezdni ul. Malopolskiej / z ul. Starzynskiego i przed KW MO padli zabici i ranni...!!! I od godz.ok. 18.00 oglaszano Non-Stop przez Milicyjne Megafony Godzine Milicyjna... w Szczecinie !!!
Krzysztof
2020-12-18 07:54:37
Jako,że mieszkam w "domkach profesorskich od urodzenie,nie przypominam sobie by w tych domkach/Mariacka 26/pl.Żołnierza Polskiego 6-11/ mieszkała zabita dziewczyna.Ludzie mylą te domki z budynkami wybudowanymi na ul.Korsarzy w 1961-62 r.To tam doszło do tej tragedii.A co do samych wydarzeń grudniowych ,to widziałem je zarówno z okien swojego domu jak i z okiem samochodu dostawczego,którym wtedy jeździłem dostarczająć produkty do sklepów w centrum miasta.
uczestnik
2020-12-18 04:04:31
Bylem ze stoczniowcami na ulicach ,od bramy glownej poczawszy ,bo chodzilem wtedy do szkoly na Willowej. Ulica Dubois ,walki z milicja az uciekli zostawiajac jednego milicjanta i gazik.Salwowal sie ucieczka ow milicjant ,ale z plotu go zdjeli ,chyba budynek sanepidu.Dosiegnela go reka robotnika ,ta ,ktora chcial Cyrankiewicz odciac. Od ul.Parkowej nadjechali aby go ratowac.
bielik
2020-12-17 22:00:37
Pamiętam ten dzień dokładnie, byłem na Placu Żołnierza tego dnia. Widziałem palący się gmach KW PZPR,wydobywający się z okien ogień i dym, wyrzucane z okien meble, fruwające partyjne dokumenty. Faktycznie wozy strażackie próbowały podjechać pod gmach, ale za wozami ustawił się oddział ZOMO, i w ten sposób milicja chciała dostać się do budynku. Gdy ten podstęp został zauważony przez protestujących natychmiast posypał się grad kamieni z torowiska tramwajowego na wozy strażackie. Dlatego na jakiś czas straż musiała się wycofać z pod budynku. Gdy to protestującym się udało wszyscy zaintonowali hymn "Jeszcze Polska nie zginęła...".Cały czas słychać było strzały.Tak trwało to do około godz 19-20. W rejonie 13 Muz zobaczyłem leżącego mężczyznę na chodniku,raczej młodego. Karetki nie nadążały zbierać rannych. Gdy póżnym już wieczorem szturmem zaatakowała milicja udało mi się uciec ul.Tkacką. Następnego dnia rano gdy przybyłem pod pl. Żołnierza, to zobaczyłem, że był on już ogrodzony szczelnym płotem z desek na wysokość około 2 m. W ciągu dnia, w centrum, chodziły milicyjne patrole po około 8-10 osób. Nie wolno było stać w większych grupach, bo natychmiast w ruch szły pałki i aresztowania. Drugiego dnia na pl.Żołnierza (tej części nie ogrodzonej) i pl. Lotników dochodziło do ciągłych walk z milicją. Wszyscy przechodnie którzy byli na ulicach "płakali" przez wszędobylski gaz. Oczywiście czołgi i wozy pancerne były ustawione przy wszystkich ważniejszych instytucjach w całym śródmieściu.
@dino
2020-12-17 18:41:50
Cytat - "czołgi lekkie nadjechały od strony PZU". Raczej czołgi średnie T-54 i T-55.
Masakra i sędziowie
2020-12-17 15:49:45
Na dzisiejszym placu Solidarności , 17 Grudnia 1970 roku , komuniści zabili 11 Polaków i ciężko ranili 120 osób. To była masakra i przerażający widok. Dziesiątki rannych i zabici leżący na ulicy , mnóstwo kałuż krwi oraz wielki jęk i płacz postrzelonych i cierpiących ludzi. Bohaterski personel medyczny z przychodni przy ul. Starzyńskiego ratował ich życie , narażając własne , bo kule latały dookoła. Komunistyczny dyktator Gomułka i Jaruzelski wydali rozkaz strzelania do Polaków. Zabitych wrzucano do worków i zakopywano w nocy. A jeszcze jakiś "rozgrzany" milicyjny bandyta strzelił w kierunku Domków Profesorskich , gdzie w oknie stała 16-letnia dziewczyna. Zginęła na miejscu. To była 12 ofiara śmiertelna tego dnia. Winnych tej masakry nigdy nie ukarano. Czerwona kasta ma się dobrze. Do więzienia trafiają ludzie za drobne kradzieże. Nawet za kradzież cukierka. Taki kraj , tacy sędziowie.
Stanisław
2020-12-17 15:36:44
Też w tym dniu byłem pod KW PZPR do póżnych godzin i wszystko widziałem,miałem wówczas 18 lat.Wspomnienie trudnych czasów.
dino
2020-12-17 14:55:06
@ 2020-12-17 12:26:56 Tak w Komendzie (budynek obok dzisiejszej filharmonii) mieli ładowane (taśmy? magazynki?): co trzeci smugowy. Seria szła w niebo, wyglądało widowiskowo jak ścieg jakiejś gigantycznej maszyny do szycia, przy ostatnich pociskach lufa na moment szła w dół. Od takiej kuli zginęła dziewczyna w "domku profesorskim" naprzeciw i od takich osuwali się przypadkowi ludzie w tłumie na placu.
@dino @Grigorij
2020-12-17 12:26:56
Brawo "dino".. tak było. Grigorij .. podobne wspomnienia.. pamiętam też "smugi" pocisków lecących po "niebie"
czytam
2020-12-17 12:06:46
Obejrzyj ? Ja to wszystko obejrzałem ju z wiele razy . Niech to obejrzą pomioty KOMUNISTÓW , którzy hańbvia Plac Solidarności swoimi k... mi srajkami . No , ale ich w szkołach ucza gender .
dino
2020-12-17 11:24:24
1. straż pożarną tłum dopuścił do akcji powstrzymania przeniesienia się ognia z budynku KW na sąsiedni blok mieszkalny. Kiedy strażak stojący na drabinie od strony Małopolskiej przenosił strumień wody na dach KW, ludzie zamykali hydrant. Wtedy strażak demonstracyjnie żeby ludzie z dołu widzieli obracał się z sikawką w kierunku budynku mieszkalnego, ludzie hydrant otwierali. Powtarzało się to wielokrotnie. Wojsko wystawiło przy hydrancie posterunek "dwóch plus rkm", chłopaki ledwo się od zadeptania uratowali, broni nie oddali ale ją w ciasnych objęciach lufami do góry musieli trzymać. 2. czołgi lekkie nadjechały od strony PZU do Bramy Królewskiej. Kilkakrotnie były, fachowo, jak w filmach o Powstaniu Warszawskim, atakowane butelkami z benzyną. Zatrzymywały się, silnik gasł, zgrzyt żaluzji, po wygaśnięciu płomienia start silnika i ku rozczarowaniu tłumu pojazd jechał dalej. 3. na placu pod KWMO/ubecją władza ludowa pokazała swoje prawdziwe oblicze ludziom młodszego pokolenia, którzy nie przeżyli okropieństw lat czterdziestych i pięćdziesiątych. 4. wczesnym wieczorem zaczęły się, na szczęście nieliczne, rabunki sklepów, najatrakcyjniejszy był Pewex przy placu Lotników. Potem się okazało, że straty w rabunku były wielokrotnie niższe od tych które później zaksięgowała komisja remanentowa złożona z rodzin pracowników KWMO/SB i KWPZPR. Na przykład kasy pancernej z częścią utargu oraz m. inn. drogimi zegarkami rabusiom otworzyć się nie udało, ale przy remanencie była otwarta i pusta.
Grigorij
2020-12-17 11:18:22
Byłem widziałem miałem co prawda tylko siedem lat- poszedłem z tatą pod stocznię po mamę, ale to co widziałem i słyszałem wryło się we mnie na zawsze....

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA