Mieszkaniec województwa lubelskiego przewoził psy i koty do Szwecji. Zatrzymano go w Świnoujściu. Zwierzęta omal nie przypłaciły podróży życiem. Mimo to mężczyzna nie ustaje w staraniach, żeby je odzyskać. Bo ma „stosowne papiery”…
O próbie przewozu zwierząt Straż Graniczna informowała media. Podczas przeszukania samochodu 31-latka strażnicy graniczni znaleźli w bagażniku cztery szczeniaki rasy shar pei, dwa pinczery miniaturowe oraz dwa małe koty rasy sfinks, na które mężczyzna nie miał żadnych dokumentów.
Twierdził, że zwierzęta nie są jego własnością i miał je tylko przewieźć. Okazało się także, że mężczyzna prowadził auto mimo sądowego zakazu. Był też pod wpływem narkotyków.
– Zwierzęta, które przewoził mężczyzna nie powinny być odbierane od matki. Transportowane były także w zatrważających warunkach. Były wygłodzone, pogryzione przez pchły, z odczynami skórnymi i pchlimi odchodami na skórze. Jeden z piesków wymagał ciągłego karmienia, ogrzewania, kroplówek, słowem specjalistycznej pomocy – mówi „Kurierowi” Patrycja Lewandowska, technik weterynarii ze świnoujskiego schroniska.
Psiaki trafiły do świnoujskiego schroniska, a kocięta zostały pod opieką weterynarza. I na tym historia mogłaby się zakończyć, gdyby nie to, że mężczyzna rozpoczął starania o odzyskanie zwierząt…
Tekst i fot. Bartosz Turlejski
Więcej we wtorkowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z dnia 29 marca 2016 roku