Przeciwnicy GMO biją na alarm. W każdej gminie w Polsce będzie można stworzyć strefę do upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych. Taką furtkę otwiera projekt ustawy firmowany przez ministra środowiska Jana Szyszkę.
Co jest powodem tak diametralnej zmiany w stanowisku Jana Szyszki, który w przeszłości – w czasie gdy Prawo i Sprawiedliwość było w opozycji – był pierwszym obrońcą Polski przed inwazją GMO? Komu zależy na uwolnieniu GMO do polskiego rolnictwa? Takie pytania stawia między innymi Edyta Jaroszewska, właścicielka ekologicznego gospodarstwa w Kluczkowie pod Świdwinem i działaczka stowarzyszenia Ekoland, która od lat głośno mówi o zagrożeniach, jakie niesie GMO.
– Bezwarunkowy zakaz upraw GMO jest konieczny w sytuacji, gdy szybko rośnie liczba publikacji wyników badań naukowych potwierdzających wcześniej rozpoznane oraz nowe zagrożenia ze strony GMO dla zdrowia i środowiska, zwłaszcza gleby. Jak poinformował nas profesor Jerzy Weber, światowej sławy gleboznawca, nie mamy procedur kontrolnych gleby, nie wiemy, jak i czego szukać, a więc nieznane są skutki upraw roślin transgenicznych w Polsce – twierdzi E. Jaroszewska.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 13 kwietnia 2017 r.
(żan)
Fot. Dariusz Gorajski