Przypomnijmy, że oskarżonym jest (były już) policjant ze szczecińskiej drogówki. Odpowiada przed sądem za śmiertelne postrzelenie na ul. Motorowej uciekającego kierowcy seata. Krzysztof O. nie przyznaje się do winy. Zapewnia, że nie chciał nikogo zabić. Strzelał, bo chciał zatrzymać kierowcę łamiącego przepisy. Poza tym obawiał się o własne życie. Auto prowadzone przez pirata drogowego już go raz potrąciło. A jego zdaniem, policjant ma prawo wykorzystać broń w sytuacji zagrożenia.
Zanim jednak doszło do tragedii (12 sierpnia 2016 r.), trzy dni wcześniej Krzysztof O. pełnił służbę nocną: prowadził w patrolu kontrolę drogową – sprawdzał trzeźwość kierowców, posiadane przez nich dokumenty i stan techniczny pojazdów. Jeden samochód, nadjeżdżająca od strony Zdrojów granatowa ibiza, nie zatrzymał się do kontroli. Jej kierowca uciekając, o mało nie potrącił interweniujących policjantów. Ci próbowali pirata złapać w pościgu, ale im uciekł.
Po powrocie na komisariat policjanci ustalili jednak dane właściciela auta. Świadek w toczącym się procesie, wieloletni naczelnik wydziału ruchu drogowego KMP, twierdzi, że na tym powinni zakończyć sprawę, pozostawiając jej dalsze prowadzenie policjantom z innych wydziałów. Przez przypadek stało się inaczej. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 16 listopada 2018 r.
Leszek Wójcik
Fot. Robert Stachnik (arch.)