Fizjoterapeuci ze szpitala w szczecińskich Zdrojach (z terenowego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Fizjoterapeutów) weszli w spór zbiorowy z dyrekcją. Domagają się podwyżek. Jeśli ich żądania nie zostaną zaspokojone, zapowiadają w marcu akcje protestacyjne.
Przypomnijmy, że fizjoterapeuci w całym kraju rozpoczęli walkę o wyższe zarobki w maju 2019 r. Ich protest polegał na masowym oddawaniu krwi (za ten gest każdemu należy się jeden dzień wolnego), zwolnieniach lekarskich, strajku włoskim, a nawet, w niektórych placówkach, głodówkach.
W akcjach wzięło wówczas udział blisko 7 tys. pracowników z około 250 szpitali i przychodni w całej Polsce. Jeszcze większa liczba pracowników na znak poparcia ubierała się do pracy na czarno.
Domagali się podwyżek. Ale nie tylko tego. Chcą adekwatnych wycen świadczeń, lepszego dostępu do pacjenta, szkoleń i poprawy wynagrodzeń dla innych zawodów medycznych.
W całym kraju prawo do wykonywania zawodu ma 60 tys. terapeutów. Z tego 40 tys. ma podpisaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia. Najwięcej fizjoterapeutów protestuje w placówkach w centrum i na południu kraju. W naszym regionie w niewielkim zakresie. Wygląda jednak na to, że już w marcu do protestów dołączą związkowcy ze szpitala „Zdroje”.
Przede wszystkim o większe pensje. Domagają się wzrostu wynagrodzeń o 1600 zł. Przypominają, że rząd zrealizował podobne żądania pielęgniarek.
– A my nie jesteśmy od nich gorsi – twierdzi Roger Nowacki, szef fizjoterapeutów w „Zdrojach”. – Jeśli są pieniądze dla przedstawicieli innych zawodów medycznych, powinny się znaleźć również dla nas.
Związkowcy tłumaczą, że są podobnie wykształceni i pracują w tych samych szpitalach. A mimo to zarabiają znacznie gorzej. Wynagrodzenie pracowników z 5-10-letnim stażem wynosi od 1600 do 1800 zł netto.
– To nie są godne zarobki – podkreśla Tomasz Dybek, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii. – Aby przeżyć, wielu moich kolegów musi pracować na kilka etatów i w weekendy.
Nasi rozmówcy nie chcieli jeszcze ujawnić, jakie formy protestu wykorzystają w marcu. Do sprawy wrócimy. ©℗
(lw)
Fot. Ryszard Pakieser