Działali z premedytacją, dobrze przygotowani. Jednak nie docenili odporności pancernej szyby. Chcieli łatwo i szybko się wzbogacić - zamiast tego czeka ich 5 lat więzienia.
Mowa o tzw. młociarzach - ukraińskiej wersji gangu Olsena - którzy w listopadzie ub. roku napadli na jeden z kantorów na prawobrzeżu Szczecina.
- Panowie zamaszyście otworzyli drzwi. Jeden od razu zaczął uderzać młotem w szybę zabezpieczającą okienko kasowe. Drugi usiłował wprowadzić gaz - napad wspominała kasjerka, jedyny bezpośredni świadek feralnego napadu, do jakiego doszło około godz. 3 w Święto Niepodległości.
W kantorze "Jasiu" - na os. Słonecznym - była na nocnej zmianie sama. Kiedy zorientowała się, że napad nie jest żartem, włączyła alarm.
- Byli zamaskowani, ubrani na czarno, w rękawiczkach. Uderzali wielkimi młotami. Nic nie krzyczeli, nie mówili - zeznawała w czwartek, w ostatnim dniu procesu, w Sądzie Rejonowym Szczecin - Prawobrzeże i Zachód. - Szefowa powtarzała, że kantor jest bezpieczny, zabezpieczony, że nic nam nie grozi. Tego się trzymałam. Do dziś to dla mnie spory stres.
Bała się. Schroniła w toalecie. Gdy odgłosy młotów ustały, wyszła z ukrycia przekonana, że kantor został okradziony. Nie tylko ona była zaskoczona, że sprawcy uciekli, nie osiągając zamierzonego celu. Potem się okazało, że odpuścili po ponad 50 uderzeniach - po niewiele ponad minucie - gdy pancerna szyba nie ustąpiła.
Współwłaściciel kantoru upublicznił nagranie dokumentujące przebieg napadu. Wyznaczył nagrodę za wskazanie sprawców.
Obaj - jak się okazało obywatele Ukrainy - zostali zatrzymani po niespełna tygodniu od zdarzenia. Przyznali się do współudziału w przestępstwie.
Na finał procesu prokurator dla obu "młociarzy" zażądał kary po 6 lat pozbawienia wolności. Oskarżyciel posiłkowy podbił żądanie - do 10 lat bezwzględnego więzienia. Zgodnie byli co do konieczności orzeczenia zadośćuczynienia wyrządzonej szkodzie.
- Nie widać, że żałują tego, co zrobili. Lecz tego, że zostali złapani. Trzeba ich ukarać z całą stanowczością - przekonywał oskarżyciel publiczny.
Co ciekawe, do tej pory nie wiadomo, ile pieniędzy było w kantorze w trakcie feralnego napadu. Informacji na ten temat odmówiła również świadek podczas ostatniej rozprawy procesu.
- Nie tego uczyli mnie rodzice. Bardzo żałuję. Przepraszam - w tzw. ostatnim słowie mówił Vasyl S. (33 l.), młodszy ze sprawców nieudanego napadu.
- Chcę jeszcze prosić, aby wysoki sąd nie karał mnie mocno. Przepraszam - mówił starszy Sviatoslav T. (41 l.).
Sąd skazał obu "młociarzy" na karę po 5 lat pozbawienia wolności. Orzeczony w czwartek wyrok nie jest jeszcze prawomocny. ©℗
Arleta Nalewajko
Wcześniejsza informacja
"Nie tego uczyli mnie rodzice. Bardzo żałuję. Przepraszam" - w tzw. ostatnim słowie mówił Vasyl S., jeden ze sprawców nieudanego napadu na kantor w Szczecinie.
Prokurator dla obu "młociarzy" z Ukrainy zażądał kary 6 lat pozbawienia wolności. Oskarżyciel posiłkowy podbił żądanie - do 10 lat bezwzględnego więzienia. Sąd ogłosi wyrok jeszcze dzisiaj.
Przypomnijmy. W Sądzie Rejonowym Szczecin - Prawobrzeże i Zachód dobiega końca proces dwóch mężczyzn - Vasyla S. (33 l.) oraz Sviatoslava T. (41 l.), którzy w listopadzie ub. roku napadli na kantor wymiany walut "Jasiu" na os. Słonecznym. Przez około minutę - naprzemiennie - walili młotami w szybę ochraniającą okienko kasowe. Jednak, mimo zadania ponad 50 uderzeń, nie zdołali przełamać pancernego zabezpieczenia. Niczego nie ukradli. Bo zbiegli z miejsca zdarzenia.
Współwłaściciel kantoru upublicznił nagranie dokumentujące przebieg napadu. Wyznaczył nagrodę za wskazanie sprawców.
Obaj zostali zatrzymani po niespełna tygodniu. Przyznali się do udziału w napadzie. Starszy, który do Polski przyjechał jako wojenny uchodźca, wraz z małoletnim synem, chciał dobrowolnie poddać się karze, ale jego oferta została odrzucona zarówno przez prokuratora, jak i oskarżyciela posiłkowego.
(an)