Piątkowe wczesne popołudnie. Sam środek miasta. Zaczynamy rajd po szczecińskich kioskach. Na pl. Grunwaldzkim zamknięty, najbliższy albo pod magistratem, albo w Galaxy. Kierujemy się do galerii handlowej. Po drodze mijamy punkty, które kiedyś oferowały prasę, bilety, małe zabawki – w jednym można skrócić spodnie, w drugim zagościła naprawa telefonów komórkowych, w jeszcze innym dorabianie kluczy albo jedzenie na wynos. Na placu Rodła trzy kioski wbudowane w przystanki, zasunięte białymi żaluzjami – pandemia sprawiła, że są nieczynne.
Kolejne punkty: na al. Niepodległości zamiast kiosku – kwiaciarnia, w Galaxy na parterze po tygodniu znów czynny jest salonik prasowy i kiosk na pierwszym piętrze, tuż obok hipermarketu. – Jest zapotrzebowanie na krzyżówki – mówią zgodnie obie ajentki. – O gazety u nas nikt nie pyta.
W momencie pandemii wiarygodna informacja jest na wagę złota, dlatego – jak donosi portal Wirtualne Media – sprzedaż e-wydań gazet na świecie wzrasta, w dół pikuje za to sprzedaż tradycyjnej prasy, szczególnie dotkliwie odczuły to pisma lokalne – i tak sponiewierane spadkami sprzedaży w 2019 roku.
– Sprzedałam pięć dzienników, w tym jedno wydanie magazynowe „Kuriera” – nie wiem, po co w ogóle mam otwarte – mówi ajentka salonu prasowego. – Ludzie przemykają do marketu, do mnie rzadko ktoś skręca. Przed epidemią sprzedawałam po kilkaset gazet, dziś – jak już ktoś wejdzie – kupuje papierosy i zdrapki.
– To niesprawiedliwe, że wszyscy w galeriach handlowych się pozamykali, a my musimy tu tkwić, choć ruch prawie żaden, mimo iż czynny jest market – stwierdza ajentka kolejnego punktu. – Starsi kupują gazety razem z innymi zakupami, do mnie wchodzą po krzyżówki albo zapytać, czy punkt Lotto jest czynny. Po południu handluję już tylko papierosami, bo wówczas kończą pracę Ukraińcy z okolicznych budów, w markecie kupują chleb i kiełbasę, u mnie tytoń.
Przy al. Wyzwolenia w jedynym czynnym kiosku kolejka, bo trzeba wchodzić pojedynczo. Tu prasa dobrze sprzedaje się od zawsze. Sprzyja temu ciąg sklepów, popularne delikatesy i stali klienci, najczęściej starsi mieszkańcy okolicznych wieżowców. Jednak teraz czytelnicy seniorzy rzadko wychodzą z domów, więc i sprzedaż gazet tu spadła.
– Schodzi 20, 30 procent mniej dzienników, ludzie przemykają przez ulice, wpadną po papierosy, zapytają, czy mamy płyn do dezynfekcji rąk i pędzą w pośpiechu do domów – opowiada pracownica kiosku. – Mniej sprzedajemy tygodników, miesięczników i biletów komunikacji miejskiej. Na topie są szarady, rebusy, krzyżówki – wydawcy tych periodyków chyba mają złote czasy – śmieje się kioskarka.
Są jednak miejsca, gdzie życie nie zamarło – to niektóre miejskie targowiska. Na ryneczku Pogodno pozostały dwa kioski, choć w okolicy wiele się zlikwidowało.
– Co najmniej cztery kioski odeszły w niebyt – pan Robert Długoń, który swój prywatny kiosk prowadzi od 10 lat, ale z branżą związany jest już ćwierć wieku, nie narzeka na brak klientów. – Tu jesteście liderem – odpowiada, gdy pytam, jak w dobie pandemii rozchodzi się prasa. – Od poniedziałku do czwartku dziennie sprzedaję kilkadziesiąt egzemplarzy „Kuriera”, wydanie magazynowe rozchodzi się powyżej setki. Pewnie, że kiedyś było więcej klientów, ale dziś po gazety chodzi się także do sklepu spożywczego. Ci, którzy kupowali w innych, dziś nieczynnych punktach, niekoniecznie przyszli do nas, kupują gazety w spożywczaku, na stacji benzynowej albo przy okazji zakupów w markecie. Albo przestali czytać…
Epidemia zagraża całej gospodarce, czyści także rynek prasy. Akcja „zostań w domu” sprawia, że dla wielu wydawców straty w sprzedaży papierowych wydań gazet, a także brak ogłoszeń będą nie do odrobienia. Izba Wydawców Prasy wraz ze Stowarzyszeniem Gazet Lokalnych i Stowarzyszeniem Prasy Lokalnej apelują o wsparcie do premiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego oraz minister rozwoju. Prezes Izby Wydawców Prasy zwrócił się także z apelem do czytelników, by nie rezygnowali z zakupu tradycyjnej prasy oraz jej prenumerowania. Gdy nie ma gdzie sprzedać gazety, nie obroni jej ani jakość, ani rzetelność, ani wiarygodność przekazywanej informacji. ©℗
Katarzyna LIPSKA-SOKOŁOWSKA
Fot. Dariusz Gorajski