Badania wykazały, że w zapiekance makaronowej, którą zjedli pracownicy jednego z zakładów produkcyjnych w Mierzynie, były enterotoksyny gronkowcowe. Objawy zatrucia pokarmowego po tym posiłku miało prawie 50 osób. Potrawy były z cateringu. Firma, która je dostarczyła, po tym zdarzeniu dostała nakaz wstrzymania produkcji. Mogła ją wznowić dopiero po wypełnieniu zaleceń sanitarnych.
Przypomnijmy. Do tego zatrucia doszło pod koniec października. Firma produkująca posiłki, m.in. dla pracowników jednego z zakładów w Mierzynie, dostarczyła tam zapiekankę makaronową. Po jej zjedzeniu ludzie zaczęli się skarżyć na dolegliwości żołądkowo-jelitowe.
- Ogółem w ognisku było 50 osób, z czego 47 miało objawy - mówi Małgorzata Kapłan z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie. - Z samego zakładu w Mierzynie było 36 osób, trzy z nich nie miały objawów. Ogólnie hospitalizowanych było 7 osób.
Firma przygotowująca i dostarczająca posiłki, od której pochodziła wspomniana zapiekanka, jest pod nadzorem Granicznej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Jej inspektorzy po otrzymaniu zgłoszenia o zatruciach od razu nakazali wstrzymanie produkcji. Pobrali próbki do badań, zabezpieczyli także pozostałości potrawy, po zjedzeniu której u tak wielu osób wystąpiły objawy. I już wiedzą, co mogło być przyczyną zatrucia.
- Samo miejsce przygotowania posiłków było czyste mikrobiologicznie, natomiast w zapiekance zostały wykryte enterotoksyny gronkowcowe - mówi Grzegorz Galiński z Oddziału Nadzoru Sanitarnego Granicznej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie. - Najprawdopodobniej któryś z pracowników musiał nie dopełnić podstawowych obowiązków higienicznych. Firma została zobligowana do przeprowadzenia skutecznych procesów mycia, dezynfekcji pomieszczeń i sprzętu, wykonania działań naprawczych jeżeli chodzi o funkcjonowanie systemu HACCP (Systemu Analizy Zagrożeń i Krytycznych Punktów Kontroli - red.), a także przeszkolenia pracowników, również w formie praktycznej, z zasad higieny. Dopiero po zakończeniu tego procesu, 12 listopada odbyła się kolejna kontrola sprawdzająca w tym zakładzie, stwierdzono wykonanie wszystkich wynikających z nałożonej decyzji obowiązków. Od tej pory zakład mógł rozpocząć swoją normalną działalność.
Graniczna Stacja Stanitarno-Epidemiologiczna podaje, że w zakładzie tym, choć działa długo, nigdy nie było problemów.
- Zawinił gdzieś czynnik ludzki - przyznaje Grzegorz Galiński. - Będziemy mieli wzmożony nadzór nad tym zakładem, kontrole będą częstsze.
Z bakteriami gronkowca może mieć kontakt każdy, dotykając różnych przedmiotów, np. poręczy czy klamek w miejscach publicznych. Dlatego tak ważne jest stosowanie się do zasad higieny, w tym częste i dokładne mycie rąk. Gronkowiec wydziela szkodliwe dla człowieka toksyny – enterotoksyny. Mogą one znajdować się w pożywieniu, a po zjedzeniu powodować zatrucia pokarmowe.
(sag)