Na początku grudnia pojawiła się informacja, że w okolicach Przęsocina i Warszewa widziano australijskiego emu. Od tego czasu jest widywany w różnych miejscach, ale wciąż nieuchwytny. Skąd uciekł ten ptak-nielot?
- Emu nie daje się złapać – przyznaje Joanna Wojtach, rzeczniczka prasowa szczecińskiej Straży Miejskiej. – Nie udało się też ustalić skąd uciekł ten egzotyczny ptak.
W okolicach Szczecina działa kilka ferm gdzie hodowane są te ptaki posiadające dużą zdolność przystosowywania się do różnych warunków klimatycznych. Kilka ich sztuk żyje również w samym Szczecinie, a konkretnie na Niebuszewie. Ptaki są tam pod opieką zwierzętarni Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, gdzie trafiły w maju 2020 roku.
- To nie jest nasz ptak – poinformowano redakcję „Kuriera” w dziekanacie Wydziału Biotechnologii i Hodowli Zwierząt ZUT.
Na teraz wiadomo, że emu swobodnie się przemieszcza i nie jest płochliwy. Jednak nie daje się złapać.
- Był ostatnio widziany w okolicach Pilchowa i Mścięcina – potwierdził Ryszard Czeraszkiewicz, łowczy miejski. – Najprawdopodobniej uciekł z któreś fermy działającej w okolicach miasta.
Według ostatnich ustaleń wiadomo, że ptak-nielot uciekł z mini-zoo z siedzibą w Przęsocinie. Na teraz trwa obława na ptaka, który póki co przebywa na wolności i jakoś sobie radzi. Emu jedzą chętnie ziarna zbóż oraz owoce i warzywa. Obecna aura sprzyja uciekinierowi, bo może żywić się trawą, głogiem czy też owocami dzikiej róży. ©℗
(żuk)