"Całego świata nie naprawimy, ale możemy mieć wpływ przynajmniej na jego wycinek, lokalnie" - mówili uczestnicy Ekopatrolu, który pod szyldem szczecińskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w sobotę (8 bm.) uczestniczyli uprzątaniu Lasu Arkońskiego.
Miał to być pierwszy z serii „Psich ekopatroli". Jednak ze względu na ekstremalne upały - w cieniu sięgające ponad 33 stopnie Celsjusza - behawiorysta odradził zabieranie na akcję czworonogów. Dlatego stawili się 12-osobową grupą: głównie wolontariusze TOZ z przyjaciółmi. Żeby znów zrobić coś pozytywnego: dla dobra wspólnego i osobistej satysfakcji. Tym razem uprzątając rejon wokół Arkonki, pomiędzy polanami: Czerwoną i Miodową.
- Nie chodzi tylko o aspekt wizualny: czyli sprzątamy i będzie ładniej. Nasza akcja ma szerszy walor. Między innymi edukacyjny. Dbamy o otoczenie, więc uczymy się szacunku dla środowiska. Z jednej strony więc chodzi o ekologię, a z drugiej… mamy wspólnie działać, czyli miło i pożytecznie razem spędzić czas. To ma znaczenie - przekonuje Karolina Kulińska, współorganizatorka "Psich ekopatroli" TOZ.
Codziennie tworzą wspólny front dla ratowania zwierząt. Jednak opieka nad każdym odebranym interwencyjnie rozgrywa się już w bardziej kameralnych warunkach: konkretnych rodzin i domów tymczasowych.
- Pod opiekę TOZ trafiają psy zaniedbane, maltretowane, czyli z bagażem złych doświadczeń z ludźmi. Bywają w fatalnym stanie psychicznym i fizycznym. Wymagają więc szczególnej opieki i troski - mówi Julia Stankiewicz, psycholożka zwierzęca i jedna z uczestniczek sobotniego Ekopatrolu. - Są lękliwe, nieufne, bywają nieprzystosowane do warunków życia domowego, bo nigdy go nie zaznały. Musi więc minąć trochę czasu, zanim się otworzą: znów zaczną ufać, nauczą się chodzić na smyczy, zaczną zachowywać czystość, przestaną odczuwać lęk separacyjny. Nie ma reguły, bo każdy z psów jest przypadkiem - osobowością i charakterem - indywidualnym, z własną historią. Bywa więc, że "zaskoczą" po paru dniach. Jak Waldek, który po przeżytej traumie rzucał się na wszystkich: tak bardzo się bał. Natomiast po dwóch dnia pracy już lizał po rękach, wskakiwał na kolana, czyli zmienił się w sympatycznego przyjacielskiego psiaka. Ale bywa różnie. Przyjmuje się, że czas otwierania, odbudowywania zaufania i przyzwyczajania do nowych realiów u psa może trwać około pół roku. le to jest do zrobienia, bo w każdym z nich drzemie naturalna potrzeba bliskości z człowiekiem.
Dobrze to znają Inga oraz Lucyna, które prócz udziału w wolontariacie TOZ prowadzą również tzw. domy tymczasowe dla psów interwencyjnych, czyli ratowanych z rozmaitych opresji: skrzywdzonych przez los i ludzi.
- Kudłacz, Loki, Zgredek, Bolt i Krysia - Inga, do niedawna pracująca jako sekretarz sądowy, wylicza psiaki, jakim pomogła w ciągu ostatnich dwóch lat. - Wszystkie trafiły do dobrych domów. Zgredka, który miał amputowaną łapkę, adoptowałam. To teraz mój osobisty Lucyfer. Natomiast Krysię, która wcześniej rodziła raz za razem, a do TOZ trafiła z kolejnym miotem szczeniaków i zdeformowaną przednią łapką, dosłownie parę dni temu przekazałam kobiecie, która pracuje w Berlinie. Kolejna udana adopcja.
Natomiast Lucynę, z zawodu specjalistkę od żywienia, w wolontariacie TOZ wspiera rodzina. I własny pies. To on był troskliwym opiekunem i bodaj najlepszym nauczycielem pieskiej roli dla szczeniaka Zefirka, wyciszał agresywne zapędy Beżyka, a też wspierał sunię Katy, gdy ta tęskniła za domownikami, którzy wyruszyli np. do pracy.
- Jako dom tymczasowy dla podopiecznych TOZ funkcjonuję dopiero od roku, ale polecam wszystkim: to najlepsza z form pomocy zwierzętom. Dzięki temu nie muszą siedzieć zamknięte w boksach, w odosobnieniu. Tylko stale są w bliskości człowieka. Socjalizują się, czując przyjazną ludzką dłoń - opowiada Lucyna.
W sobotę 12. wolontariuszy TOZ pomagała nie tyle psom, co naturze. Uwalniając Las Arkoński od porzuconych butelek i puszek, starych szmat, pozostałości po fastfoodowym jedzeniu, mnóstwa papierów, plastiku.
- To nasz pierwszy, ale nie ostatni Ekopatroli. Zapraszamy na kolejne: 15 i 29 sierpnia, a także 12 i 26 września. Mam nadzieję, że już z naszymi psiakami. Zapraszam również do współpracy z TOZ. Wspólnie możemy wiele dobrego robić - przekonywała Marlena Sobczak, wolontariuszka i współorganizatorka sobotniego Ekopatrolu.
* * *
„Psi ekopatrol" to nowa inicjatywa TOZ, której realizację wspiera największy lokalny browar - Bosman Szczecin. Środki na organizację tego przedsięwzięcia pochodzą z grantu, jakie Towarzystwo otrzymało z charytatywnego programu „Bosman dla regionu”. Z tej puli - 30 tysięcy złotych - jest finansowane przede wszystkim leczenie, szczepienie i sterylizacje psiaków pochodzących z interwencji. Czyli realizacja projektu ph. „Każdy dzień dniem psa”.
Arleta NALEWAJKO
Fot. Mirosław WINCONEK