Dyrektorzy szczecińskich szkół robią wszystko, by podczas strajku nauczycieli przeprowadzić egzaminy gimnazjalne i ósmoklasisty. Ich zdaniem zostaną one jednak przeprowadzone z naruszeniem przepisów.
Strajk ma rozpocząć się od poniedziałku 8 kwietnia, a od środy 11 kwietnia zaczną się trzydniowe egzaminy gimnazjalne, dwa dni po nich, 15 kwietnia, trzydniowe egzaminy rozpoczną ósmoklasiści. Dyrektorzy szkół przyznają, że czują się jak w potrzasku: z jednej strony występują w roli pracodawców (także swoich), z drugiej zaś – też są nauczycielami.
– Jak będzie naprawdę, dowiem się od komitetu strajkowego dopiero w poniedziałek. Dlatego zapowiedziałem już, żeby tego dnia wszyscy przyszli na godzinę 6.30. Gdy komitet strajkowy powiadomi mnie, jaka jest liczba strajkujących, a ilu nie strajkuje, będę wiedział, ile osób skieruję do prac opiekuńczych – powiedział nam Maciej Parobczy, dyrektor Centrum Kształcenia Sportowego w Szczecinie.
Dyrektor dodaje, że o ile w poniedziałek i wtorek będzie mógł zorganizować zajęcia opiekuńcze, to od środy – pierwszego dnia egzaminu – zajęć tych już raczej nie będzie. W czwartek powiedział nam tylko, że w komisji egzaminacyjnej na pewno zasiądą ksiądz i katecheta, którzy mają zakaz udziału w strajku.
Inna dyrektor dodaje, że liczy na to, iż strona związkowa dogada się z rządem i do strajku nie dojdzie. Na wszelki wypadek jednak szczecińscy dyrektorzy poszukują osób do komisji egzaminacyjnych. Pytają w innych szkołach, wśród emerytów, a nawet rodziców swoich uczniów. We wtorek minister edukacji Anna Zalewska podpisała rozporządzenie mówiące o tym, że każda osoba posiadająca kwalifikacje pedagogiczne może być członkiem zespołu egzaminacyjnego. Zwiększyła też z 20 do 25 liczbę uczniów podstawówek i gimnazjów oraz do 30 na maturze, przypadających na kolejnego nauczyciela wchodzącego w skład zespołu nadzorującego.
Zdaniem szczecińskich dyrektorów te zmiany nie wystarczą, by podczas egzaminów nie złamać procedur.
– W tej chwili mam 75 uczniów na egzaminie i dwie osoby w komisji – usłyszeliśmy od dyrekcji jednej ze szkół podstawowych. – Wszystkie uchybienia wpiszę do protokołu, ale egzamin zrobię.
Dyrektorzy, z którymi rozmawialiśmy, przewidują, że strajk nie potrwa długo.
– Jeżeli nauczyciele zarabiają 2200-2300 zł netto, to potrącenie im dniówki 125 zł spowoduje, że za tydzień strajku dostaną jedną czwartą wypłaty mniej. Dla wielu osób to heroizm, bo wśród nauczycielek są osoby w trudnej sytuacji: samotne matki lub osoby opiekujące się chorymi rodzicami – mówi dyrektor. – Dla wielu szkół to będzie też sprawdzian, jakie są relacje między dyrekcją a pracownikami, bo w tym strajku chodzi nie tylko o podwyżkę, ale sytuację i warunki pracy polskiego nauczyciela. ©℗
Elżbieta Kubera
Fot. Dariusz Gorajski