W pokrywie studzienki z instalacjami podziemnymi dziura-pułapka czyha na przechodniów na środku przejścia dla pieszych, którym można dojść do przystanków tramwajowych. Gdzie? Na Bramie Portowej w nowej nawierzchni z całkiem nową infrastrukturą. Prawdziwą udręką pieszych są także po każdym, nawet niewielkim, opadzie deszczu kałuże i bajora, w jakie zamieniają się regularnie rejony przejść dla pieszych.
Wygląda to tak, jakby wylano w tych akurat miejscach asfalt w taki sposób specjalnie, a do tego jeszcze tak wyprofilkowano jezdnie, żeby woda przypadkiem z nich nie spływała do studzienek kanalizacji. Efekt złośliwości czy amatorszczyzny ekip drogowych piesi odczuwają na co dzień.
Zwracaliśmy uwagę na taki stan rzeczy już na naszych łamach trzy lata temu, kiedy to oddawano do użytku ten najważniejszy i najruchliwszy węzeł komunikacyjny Szczecina po przebudowie. A działo się to w świetle kamer z udziałem prezydenta miasta Piotra Krzystka. Wtedy jednak żaden z urzędników magistrackich nie zająknął się na temat wad, na które wskazywaliśmy. Wszyscy wtedy byli z siebie zadowoleni, głusi na głosy krytyki co do wykonawstwa. Twierdzili, że tak musi być, bo tak było w dokumentacji. Ciekawe, czy dziś też są z siebie zadowoleni?
Bo rzeczywistości zignorować - jak widać - się nie da. Wychodzą partactwo i brak właściwego nadzoru nad inwestycją, za którą samorząd Szczecina zapłacił ponad 22 miliony złotych. ©℗
Tekst i fot. Mirosław WINCONEK