Smakosze potrafią naraz zjeść nawet sześć pączków, wszak tłusty czwartek jest tylko raz w roku! Co prawda jeden ma – w zależności od nadzienia i lukru – aż 300-450 kalorii, to jednak kolejki pod cukierniami i mnóstwo zdjęć objadających się pączkami umieszczanych w mediach społecznościowych mówią same za siebie – w tym przypadku tradycja wygrywa ze zdrowym rozsądkiem i wszelkimi dietami.
Nie wszyscy jednak wiedzą, skąd wziął się zwyczaj objadania się słodkimi pączkami lub faworkami w tej jeden dzień w roku, a historia tłustego czwartku sięga jeszcze czasów starożytnych! Dla Rzymian był tzw. tłustym dniem, a święto polegało na jedzeniu tłustych potraw i piciu wina. Spożywano przede wszystkim mięso, a na deser serwowano pączki z ciasta chlebowego, które nadziewane były… boczkiem i słoniną.
W Polsce tradycja tłustego czwartku i zwyczaj jedzenia pączków pojawiły się w XVI wieku. Tłusty dzień był początkiem tłustego tygodnia. Był to czas zabaw i tłustego jedzenia. Wszyscy chcieli najeść się do syta przed długim 40-dniowym postem, którego w tamtym czasie surowo przestrzegano. Pączki nazywano pampuchami i smażono je w głębokim tłuszczu, najczęściej na smalcu. Podawano je na słodko, ale obficie doprawiano skwarkami. Pierwsze pączki były robione z mocno zbitego ciasta, bez drożdży, a za nadzienie służyły orzechy lub migdały, które były wówczas symbolem dostatku i szczęścia.
Najważniejszym przesądem obowiązującym zarówno przed wiekami, jak i obecnie jest ten dotyczący pecha. Ma on przez całe życie towarzyszyć osobom, które nie zjedzą w tłusty czwartek ani jednego pączka. Smacznego więc, ale jedzmy polukrowane słodkości z głową, by nie narazić się na przykrą niestrawność.
(kel)