W 2014 roku zasztyletował przyrodniego brata. W czwartek (7 kwietnia) Piotr M. usłyszał wyrok skazujący go na dziewięć lat więzienia. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Utajniony on został na prośbę członków rodziny ofiary – 38-letniego Tadeusza M., którzy byli oskarżycielami posiłkowymi.
Po ogłoszeniu wyroku skazującego dziennikarze musieli opuścić salę rozpraw Sądu Okręgowego w Szczecinie na czas odczytywania jego uzasadnienia. Wyrok nie jest prawomocny. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego – adwokat Mikołaj Marecki – już zapowiedział apelację. Odwołania się od czwartkowego werdyktu sądu nie wykluczył obrońca oskarżonego – Michał Domagała.
W czwartek w tej sprawie sąd skazał też kolegę oskarżonego, który pomagał mu w zacieraniu śladów. Alexander Ł. usłyszał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat.
Sąd uznał, że 21-latek, który dwa lata temu kilkukrotnie ugodził przyrodniego brata nożem, przekroczył granice obrony koniecznej. Pełnomocnik rodziny ofiary żądał 25 lat więzienia lub dożywocia za zabójstwo. Natomiast prokurator domagał się dla Piotra M. 15 lat więzienia.
Według oskarżycieli posiłkowych Piotr M. zabił przyrodniego brata na tle konfliktu o spadek po ojcu – dom na Gumieńcach. Tadeusz M. zaginął w kwietniu 2014 roku. Policjanci zaczęli obserwować Piotra M., kiedy otrzymali informacje "operacyjne" o konflikcie. Po kilku miesiącach, w październiku tego samego roku, policjanci odnaleźli ciało Tadeusza M. zamurowane w piwnicy domu na obrzeżach miasta.
W toku śledztwa ustalono, że 38-letni mężczyzna zginął w nocy z 10 na 11 kwietnia od ciosów zadanych nożem przez Piotra M., który początkowo nie przyznawał się do winy. Obrona tłumaczyła, że zabił brata w ramach obrony koniecznej. Początkowo ukrywał ciało w zamrażalniku na strychu. Gdy policja rozpoczęła poszukiwania Tadeusza M., wtedy przeniósł zwłoki do piwnicy. Zakrwawione ubrania spalił, nóż wyrzucił.
(MIR)
Fot. Robert Stachnik