Poniedziałek, 06 maja 2024 r. 
REKLAMA

Dziennikarz w pociągu, czyli jak rozjechałem krowę…

Data publikacji: 21 października 2018 r. 10:49
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:23
Dziennikarz w pociągu, czyli jak rozjechałem krowę…
 

– To będzie proste – pomyślałem. Pociąg to nie samochód, trzyma się torów i na pewno nie zjedzie z wyznaczonego szlaku. Poza tym na domowym komputerze wiele razy „prowadziłem” autobusy i pociągi, więc chyba dam radę…? Takie myśli towarzyszyły mi, gdy w towarzystwie fotoreportera podążałem do lokomotywowni Szczecin Wzgórze Hetmańskie. Od niedawna funkcjonuje tam Centrum Szkolenia Maszynistów, którego częścią jest nowoczesny symulator pociągów typu 31WE/36WE. To popularne impulsy, które od kilku lat można spotkać na zachodniopomorskich szlakach.

W dwóch klimatyzowanych pomieszczeniach mieszczą się wiernie odwzorowana kabina składu, a tuż obok komputery i system sterowania, który pozwala narzucić szkolącemu się dowolne scenariusze jazdy. Prowadzący szkolenie decydują, czy pociąg jedzie podczas słonecznej pogody, czy intensywnych opadów. Dzięki systemowi monitorów i kamer instruktorzy widzą zachowanie i reakcje maszynisty lub kandydata do tego zawodu, on skupia się wyłącznie na „prowadzeniu” składu.

– Symulator zakupiliśmy w ramach ostatniego zamówienia na Elektryczne Zespoły Trakcyjne – mówi Radosław Soćko z Biura Prasowego Zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego. – Koszt samego symulatora to ok. 2 mln zł. Urządzenie jest częścią Centrum Szkolenia Maszynistów na Wzgórzu Hetmańskim w Szczecinie. Nasz symulator to najnowocześniejsze takie urządzenie w Polsce. Podobnych w kraju jest ok. 5 sztuk, ale są to urządzenia starszej generacji.

Symulator w Szczecinie ma wgrane prawdziwe trasy, dzięki czemu maszyniści mogą zdobyć znajomość szlaku. To wielka oszczędność czasu i pieniędzy podczas podnoszenia kwalifikacji i umiejętności. Szkolenia rozpoczną się w przyszłym roku.

Zadanie z pozoru wydaje się proste: wsiadamy do wiernie odwzorowanej kabiny pojazdu trakcyjnego typu 31WE/36WE, czyli popularnego impulsa. Zamiast okien mamy monitory, na których wiernie odwzorowana jest stacja Szczecin Główny. Pod okiem instruktora zamykamy drzwi, sprawdzamy wskazania zegarów i ekranów i przesuwając nastawnik, ruszamy. I momentalnie obraz za „oknami” przesuwa się coraz szybciej.

Już po kilkunastu metrach okazuje się, że prowadzenie pociągu łatwe nie jest. Mimo że to tylko symulator, prędkość wciska w fotele. ©℗

Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 19 października 2018 r.

Tomasz Tokarzewski

Fot. Ryszard Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Lehoo
2018-10-21 18:29:50
"To popularne impulsy" ?????
Sambor
2018-10-21 13:12:19
Fajna rzecz. Ja powiem tak. Urzad Marszalkowski powinien sie zainteresowac szynobusami SA lub lokomotywami spalinowymi, bo nie ma czym jezdzic. Tego swiadectwem jest wypozyczona SA 139-010 z Pesy. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA