Nie mówią o osobistym poświęceniu. Tylko o potrzebie dawania miłości oraz o dzieleniu się dobrem z najbardziej bezbronnymi i potrzebującymi wsparcia - wolno żyjącymi kotami Szczecina. Jednak to w uznaniu dla ich codziennej pracy, społecznikowskiej pasji i wielkiego wsparcia dla miejskiego programu zapobiegania bezdomności zwierząt w sobotę - w szczecińskim schronisku - odbyło się wyjątkowe spotkanie. Z okazji Światowego Dnia Kota.
Pani Zdzisława jest jedną z ponad 500 społecznych opiekunów szczecińskich kotów miejskich. Dba o siedlisko na Bukowie, położone pośród rodzinnych ogrodów działkowych, w którym żyje 15 dachowców.
- Przeszłam na emeryturę, kupiłam działkę i zobaczyłam wokół niej bezmiar kociego nieszczęścia. Biedne przeganiane zwierzęta: głodne, zaniedbane, często chore. Zaczęłam im współczuć i pomagać - opowiada. - Na początku, czyli prawie 8 lat temu, było mi bardzo ciężko: kotów w potrzebie wiele, a ja zdana tylko na własne siły i niewielką emeryturę. W leczeniu zwierząt pomagało Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, ale to była ledwie kropla w morzu potrzeb. Dopiero parę lat temu miasto wdrożyło pomoc, która dla nas - społecznych opiekunów zwierząt bardzo wiele znaczy. Opłaca sterylizację kotów w przychodni TOZ, przekazuje karmę w okresie zimy. Jedną z budek siedliskowych moi podopieczni dostali także ze schroniska.
Panie Bożena i Aleksandra mają szóstkę kocich podopiecznych, bytujących w rejonie ul. Marii Skłodowskiej-Curie. Opiekują się nimi od 5 lat. Są dumne z tego, że ich wolno żyjące kociaki ani nie chorują, ani się nie rozmnażają.
- Dzięki miejskiemu programowi sterylizacji od dwóch lat w naszym siedlisku nie było miotu. W ostatnim były trzy maluchy, z których dwójka pozostała pod naszą opieką, a jednemu znalazłyśmy dobry dom - wspominają opiekunki. - Koci katar udało nam się szybko opanować. Teraz wszystkie kociaki są zdrowe, szczęśliwe i tłuściutkie. Jeden z nich, kruczoczarny Gawryś, znalazł sobie nawet nietypową przyjaciółkę - papugę Rozę. Gdy tylko nadejdzie lato, ona go przywołuje i razem się wylegują w słońcu.
Pan Kazimierz przez 15 lat miał w domu kociego przyjaciela. Gdy ten odszedł za tęczowy mostek, w swoistym testamencie zostawił mu pod opieką kocie stadko żyjące w rejonie ul. Brzozowskiego.
- Jedną budkę im sam zrobiłem. Drugą - solidną drewnianą - otrzymałem ze schroniska. Koty wożę do leczenia i sterylizacji. I tylko żal, że tak mało ludzi chce je przygarniać. Choć przecież przyjaźń z kotem jest mniej absorbująca i uciążliwa niż opieka nad psem, którego trzeba wyprowadzać - przekonuje. - Przygarniają malucha i traktują niczym zabawkę. Gdy kocie podrośnie, dostanie pazurków, to wyrzucają je z domu. Choć zwierzę to nie rzecz: czuje, tęskni i cierpi jak my. Ludzie nie mają tego świadomości, więc trzeba ich uczyć wrażliwości na potrzeby zwierząt. Edukacji ludziom brak! Bo nazbyt często zapominają, że kot miejski i jego siedliska są prawnie chronione.
Szczecin ma wzorcowy na tle kraju Program opieki nad zwierzętami oraz zapobiegania ich bezdomności. Także w części dotyczącej kotów. Przeznacza niemałe środki na ich leczenie, sterylizację oraz dokarmiane. Choć przekazuje karmę tylko w okresie zimowym, to na ten cel każdego roku przeznacza po 75 tys. złotych.
- Najczęściej podnoszony przez społecznych opiekunów jest postulat wydłużenia okresu dokarmiania kotów miejskich. Sugerują również zróżnicowanie karmy. Bo nie wszystkie z uwagi na podeszły wiek i utratę zębów są w stanie jeść wyłącznie suchą - relacjonuje Ewa Mrugowska, kierująca Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie, która to placówka przejęła główny ciężar pomocy zarówno społecznym opiekunom kotów miejskich, jak i ich podopiecznym.
Dlatego podczas sobotniego (15 bm.) Dnia Kota to właśnie puszki mokrej karmy - blisko 9 tysięcy sztuk (po ok. 400 g każda) - dodatkowo otrzymali społeczni opiekunowie dla swych podopiecznych, podobnie jak miseczki. Natomiast dla samych społeczników były „serdecznie podziękowania za wrażliwość na los szczecińskich kotów miejskich, bezinteresowną pomoc i okazywane im na co dzień serce" - rozpisane na pamiątkowych dyplomach sygnowanych przez Prezydenta Szczecina, jak również kolekcjonerskie Kalendarze Schroniska.
- Świetnie się sprawdza finansowany przez miasto program znakowania psów. Ułatwia ich odnalezienie w przypadku zaginięcia, ogranicza skalę porzuceń, a więc też bezdomności - zauważa radna Grażyna Zielińska, wiceprzewodnicząca Rady Miasta Szczecina, która jest inicjatorką wielu prozwierzęcych inicjatyw: budowy nowego schroniska, uruchomienia cmentarza dla zwierząt, a też współautorką wspomnianego programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi. - Może warto by podobny mechanizm uruchomić również wobec kotów? Trzeba o tym poważnie pomyśleć.
Wielu społecznych opiekunów w trakcie schroniskowego spotkania z okazji Dnia Kota właśnie o tym mówiło. Powołując się na umowy adopcyjne kilku organizacji społecznych, które już wymagają znakowania swych podopiecznych. Postulowali również zwiększenie puli budżetowych środków na sterylizacje i kastracje kotów miejskich. Oraz rozszerzenie zakresu ochrony prawnej nad siedliskami wolno żyjących dachowców. Bowiem - jak przyznawali społecznicy - to nie choroby najbardziej doskwierają kotom miejskim lecz niechęć, zła wola i okrucieństwo ludzi.
Arleta NALEWAJKO
Fot. Mirosław WINCONEK
Na zdjęciu: Spotkanie z okazji Światowego Dnia Kota, jakie odbyło się w szczecińskim schronisku, było nie tylko okazją do przekazania dodatkowych ton karmy, ale również na „serdecznie podziękowania za wrażliwość na los szczecińskich kotów miejskich, bezinteresowną pomoc i okazywane im na co dzień serce" - rozpisane na dyplomach sygnowanych przez Prezydenta Szczecina.