Bałagan na szczecińskich „salonach miejskich". Każdy innego rodzaju, oba bolesne dla oczu.
Pierwszy salon, to Złoty Szlak, najbardziej reprezentacyjna trasa w mieście - od Zamku Książąt Pomorskich, przez plac Żołnierz Polskiego, plac Lotników, plac Grunwaldzki do Urzędu Miasta na placu Armii Krajowej. Nie wszystko złoto co się świeci, niestety. Na potencjalnie pięknej trasie jest jeszcze mnóstwo do zrobienia, niektóre zaniedbania są jednak łatwiejsze do ogarnięcia niż, na przykład, remont kamienic. Prezentowany obrazek można sobie na żywo pooglądać w bezpośrednim sąsiedztwie UM - przy basenie przeciwpożarowym u zbiegu alei Jana Pawła II i ulicy Niedziałkowskiego. „Artystyczny nieład" przyciąga wzrok, pytanie jest proste: naprawdę nie można tego posprzątać? To nie zajmie wiele czasu.
Salon drugi, to jedno z najważniejszych skrzyżowań w ścisłym centrum Szczecinie - plac Rodła. Tu posprzątać trudniej... W grę wchodzi bowiem (nie)ład estetyczny. Na małym, ale reprezentatywnym dla całości (widocznym na zdjęciu) fragmencie mamy niezwykłe bogactwo form reklamowych - nawet w najbardziej egzotycznym zakamarku wschodniego Londynu lokalni handlowcy by się tego efektu nie powstydzili, a może by nawet pozazdrościli! Teoretycznych prób uporządkowania przestrzeni publicznej było już sporo. W praktyce jednak, jak było, tak jest. Salon jest wciąż mocno zagracony tandetnymi bibelotami...
Tekst i fot. (lem)