„Zabezpieczone dokumenty nie są autentyczne” - tak o pisemnym zobowiązaniu do współpracy ze służbami specjalnymi PRL podpisanym przez Stanisława G. wyraził się Dariusz Wituszko, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie. Choć IPN nigdy nie potwierdził, że Stanisław G. to Stanisław Gawłowski, sekretarz PO i przewodniczący parti na Pomorzu Zachodnim, to sam polityk przyznawał, że może chodzić o niego, a samo zajęcie się tą sprawą przez IPN uznał za skandal.
Przypomnijmy: prokuratorzy Instytutu w Szczecinie poinformowali, że na polecenie ABW wszczęli śledztwo w sprawie „ukrywania w miejscowości Dęborogi, gmina Manowo, oraz w Koszalinie przez Jana M. oraz Urszulę R. dokumentów archiwalnych w postaci kserokopii pisemnego zobowiązania do współpracy z byłymi służbami specjalnymi PRL podpisanego przez Stanisława G.”.
W rozmowie z „Kurierem” Stanisław Gawłowski stwierdził, że teczki na niego pojawiły się pięć lat temu, przed wyborami, i już wtedy Instytut stwierdził, że ich zawartość jest fałszywa.
A teraz Dariusz Wituszko w oficjalnym komunikacie pisze: „Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie informuje, iż w toku prowadzonego śledztwa, wszczętego na podstawie zawiadomienia Delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sprawie ukrywania od bliżej nieokreślonego czasu do 2016 roku w miejscowości Dęborogi, gmina Manowo, oraz w Koszalinie przez Jana M. oraz Urszulę R. dokumentów archiwalnych, w tym kserokopii pisemnego zobowiązania do współpracy z byłymi służbami specjalnymi PRL, podpisanego przez Stanisława G. wykonano czynności procesowe, na podstawie których ustalono, że dokumenty znalezione u Jana M. nie podlegały przekazaniu do Instytutu Pamięci Narodowej. Ustalono ponadto, iż zabezpieczone dokumenty nie są autentyczne”. ©℗
(as)
Fot. Robert Stachnik