Niemal trzy tygodnie po tragicznych wydarzeniach na prawobrzeżu, kiedy to od strzału w głowę z policyjnej broni, niedaleko swojego domu przy ul. Motorowej zginął 22-letni Cezary, dokończono w środę przerwaną w połowie sierpnia wizję lokalną. Tym razem obyło się bez awantur.
Poprzedni eksperyment procesowy śledczy zorganizowali już cztery dni po budzącej duże emocje interwencji. Jednak trzeba go było przerwać, nie tyle ze względu na warunki atmosferyczne, ile na awanturę, którą wywołali rówieśnicy zmarłego mężczyzny. Te doświadczenia sprawiły, iż wstrzymywano się z kolejną odsłoną wizji; prawdopodobnie aby uniknąć gapiów rozpoczęto ją już o siódmej rano. W licznej asyście funkcjonariuszy.
- Prokurator przeprowadził czynności, których celem było odtworzenie tego, co wydarzyło się 12 sierpnia - mówi Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Brali w nich udział - obok prokuratora - także dwaj policjanci, którzy uczestniczyli wówczas w patrolu, biegły z zakresu broni i balistyki, pełnomocnik rodziny. Można się spodziewać, że przebieg eksperymentu będzie jednym z kluczowych dowodów.
W środę policjant, który oddał śmiertelny strzał, pokazywał jak doszło do interwencji. Zarówno on, jak i jego partner mieli zasłonięte twarze. Według policji najpierw padł ostrzegawczy strzał, w dodatku Cezary W. miał potrącić mundurowego, który ruszył za nim, wcześniej wysiadając z oznakowanego radiowozu.
Prokuratura nie komentuje licznych medialnych doniesień o tym, że na miejscu tragedii nie odnaleziono jednej łuski. ©℗
(kol)
Więcej w Kurierze Szczeciński w e-wydaniu z 1 września 2016 r.
Fot. Robert STACHNIK (arch.)