Nie ma miejsc w gryfińskich żłobkach dla dzieci matek, które chcą wrócić do pracy. – Pocieszano mnie, że mój syn na pewno zostanie przyjęty w nowym żłobku. Kiedy? Może w grudniu, bo żłobek dopiero budują! – nie kryje zdenerwowania nasza Czytelniczka.
– Przepraszam, może będę mówiła nieskładnie, ale ponoszą mnie nerwy – w słuchawce głos młodej kobiety. – Urodziłam się w tym mieście, dorastałam, ale nie wiem, jak długo tu zostanę. Mam dwoje dzieci, córka chodzi do szkoły podstawowej, a syn niedługo skończy roczek. Chciałam wrócić do pracy, więc złożyłam wniosek o przyjęcie młodszego dziecka do żłobka. Niestety, okazało się, że nie mam na to szans. Nie dlatego, że nie spełniam jakichś wymogów, ale dlatego, że w Gryfinie nie ma żadnych przyjęć do żłobka! Informująca mnie o tym pani pocieszała, że mój syn na pewno zostanie przyjęty w nowym żłobku. Kiedy? Może w grudniu, bo żłobek dopiero budują!
W Przedszkolu nr 2 im. Misia Uszatka w Gryfinie w budynku przy ul. Krzywoustego istnieją grupy żłobkowe.
– W tym roku mieliśmy 87 wniosków o przyjęcie do oddziałów żłobkowych, ale nie przyjęliśmy żadnego dziecka, gdyż nie mamy miejsca, ponieważ sześciolatki w większości zostały u nas w przedszkolu, a do szkoły odeszło jedynie 15 dzieci – informuje Jolanta Krzak, dyrektorka placówki.
Mimo że w gminie nie ogłoszono w tym roku naboru do oddziałów żłobkowych, łącznie złożonych zostało ponad sto wniosków o przyjęcie dzieci do tych grup.
Maria Piznal
Fot. Archiwum: Dariusz Gorajski
Więcej we wtorkowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z dnia 24 maja 2016 roku