„MMA – czyli mieszane sztuki walki wyrażają jeden ze współczesnych kierunków rozwoju, czyli zapewnienie widowiska sportowego, w którym walka toczy się przy jak najmniejszych ograniczeniach, ale jednoczesnym zminimalizowaniu ryzyka śmierci i poważnych, trwałych obrażeń ciała. Zabronione jest uderzanie głową, uderzanie w kręgosłup, stosowanie dźwigni na małe stawy, czyli palce. Często organizatorzy wprowadzają dodatkowe ograniczenia, zabraniając np. ciosów łokciami” – czytamy w regulaminie tego sportu.
Tyle tylko że nie wszyscy zawodnicy tych zasad przestrzegają, bo niektórzy „trenują” w domu na własnych żonach. Przykładem jest chociażby Tomasz T. z Płotów, przeciwko któremu prokuratura prowadzi postępowanie o pobicie żony. Zdarzenie miało miejsce w lipcu 2017 r. w Płotach, gdzie małżeństwo T. mieszkało. Zaczęło się od awantury, obelg oraz wyzwisk poza domem. Potem awantura przeniosła się do mieszkania małżeństwa, gdzie T. bił żonę po twarzy i głowie. Posiniaczył jej ciało, pluł na nią, a na koniec złamał dolny odcinek kręgosłupa wraz z miednicą – jak czytamy w opinii biegłego sądowego. Przedtem zniszczył jej telefon komórkowy, by nie wezwała policji.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 15 września 2017 r.
Mirosław Kwiatkowski
Fot. Archiwum