Około tysiąc osób, głównie kobiet w ciemnych strojach, stanęło w czwartek (29 września) pod wieczór przed biurem Prawa i Sprawiedliwości na placu Wolności w Koszalinie. Był to protest przeciwko całkowitemu zakazowi przerywania ciąży w Polsce.
Manifestację firmowały: Partia Razem, Inicjatywa Polska, Regionalny Kongres Kobiet, koalicja Ratujmy Kobiety i Komitet Obrony Demokracji.
Kobiety przyniosły ze sobą transparenty. Na nich widniały hasła: „Moje ciało, moja decyzja”, „Nie chcemy rodzić +chazaniątek+”, „Nie ma zgody na prawny faszyzm”, „Precz z sadyzmem religijnych fanatyków” czy „Nie dla torturowania kobiet”. Każde wyrażały niezgodę na niedawną decyzję posłów o kontynuacji prac nad projektem Ordo Iuris, bezwzględnie zakazującym przerywania ciąży.
– Musimy protestować, bo nie można dopuścić, żeby konserwatyści decydowali o naszym życiu – mówiła Anna Pawliczek z KOD-u do tłumu, który skandował: „Razem przeciw fanatykom”.
– Nie pozwolimy, aby kobiety były traktowane jak inkubatory – grzmiał Adam Ostaszewski, radny sejmiku wojewódzkiego. – Koszalin to strefa wolności i praw obywatelskich, dlatego mówimy „nie” fanatykom i oszołomom. Jesteśmy wkurzeni i nie odpuścimy!
Wśród obecnych przeważali ludzie młodzi, ubrani od stóp do głów na czarno, którym nie podoba się polityka obecnego rządu. Mają pretensje, że już w pierwszym czytaniu odrzucony został obywatelski projekt „Ratujmy kobiety”, który łagodził ustawę aborcyjną. Odczytana została tzw. lista wstydu parlamentarzystów.
Wcześniej protest przebiegł na sesji Rady Miejskiej, gdzie część pań w samorządzie przyszła na obrady w czarnych strojach. W czasie zgromadzenia radna Dorota Chałat zaapelowała do prezydenta Piotra Jedlińskiego, żeby przymknął oko na urlopy na żądanie w najbliższy poniedziałek w ratuszu.
Czarny protest policja potraktowała jako wydarzenie o podwyższonym ryzyku. Mundurowi sprawowali specjalny nadzór nad zebranymi. ©℗
Tekst i fot. (m)
Przed biurem Prawa i Sprawiedliwości w Koszalinie protestowało około tysiąc osób, głównie kobiet.