W miniony piątek, 14 listopada, w mieszkaniu Jerzego M. w Koszalinie odnaleziono tysiące oryginalnych dokumentów peerelowskich służb bezpieczeństwa, w tym również brakujących części teczek tajnych współpracowników, których nie było w trakcie odbywających się w przeszłości różnych procesów lustracyjnych. W przeszukaniu mieszkania i pomieszczeń gospodarskich, gdzie również odnaleziono część „archiwum” Jerzego M., uczestniczył prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie oraz funkcjonariusze policji z Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. Odkrycie to prokurator IPN Andrzej Pozorski, porównał ze słynną "szafą Kiszczaka".
Jak zauważyła w trakcie konferencji prasowej w warszawskiej siedzibie IPN Marzena Kruk, dyrektor archiwum IPN - na razie trwa weryfikacja i analiza odnalezionych dokumentów. Już jednak wiadomo, że są to oryginały, a nie kopie. Mogą być one ważne z punktu widzenia prowadzonych postępowań lustracyjnych i innych postępowań, w tym prokuratorskich.
- Biorąc pod uwagę to, jak ogromne straty poniósł zasób archiwalny wytworzony przez organy służy bezpieczeństwa PRL pod koniec lat 80. i na początku lat 90., tego typu znaleziska są trudne do przecenienia - dodała Marzena Kruk.
- Odzyskaliśmy dokumenty, które znajdowały się w prywatnych rękach byłego funkcjonariusza Zwiadu WOP - powiedział Karol Polejowski. - Dokumenty te zgodnie z ustawą o IPN powinny być przekazane do Instytutu Pamięci Narodowej. Zostały zabezpieczone dokumenty, które z jednej strony stanowią teczki pracy i osobowe tajnych współpracowników, są to oryginały, a z drugiej kilka tysięcy luźnych kart, które sumarycznie stanowią około 1,5 metra bieżącego różnego rodzaju dokumentacji. Są to karty wyjmowane z różnych teczek. Ponadto znalazła się tam też dokumentacja z Sądu Okręgowego, związana z postępowaniem… (…) Zgodnie z artykułem 28 ustawy o IPN, każdy, kto jest w posiadaniu takiej dokumentacji ma obowiązek przekazania jej do IPN. A prokurator oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu kiedy uzyskał informacje, że takie dokumenty znajdują się u osoby nieuprawnionej, podjął działania, które doprowadziły do ich odzyskania. Teraz są one analizowane w Instytucie Pamięci Narodowej. A zajmują się tym archiwiści IPN oddziału w Szczecinie. Śledztwo trwa - dodał.
- Prowadzone postępowanie to kolejny dowód na to, że po 1990 roku nastąpił proces sprywatyzowania dokumentów przez byłych funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa państwa, którzy wcześniej byli w nich zatrudnieni - powiedział z kolei prok. Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu. - 14 listopada prokurator razem z archiwistami IPN ze Szczecina przeprowadził przeszukania mieszkania i pomieszczeń gospodarczych byłego funkcjonariusza WOP. To jest dopiero początek prowadzonego postępowania - dodał prokurator IPN wyjaśniając, dlaczego informacje o zawartości odnalezionej dokumentacji są na razie tak skąpe.©℗
Roman Ciepliński