Ciągniki wróciły na ulice Szczecina. Kolejna odsłona rolniczego protestu [GALERIA, FILM] (akt. 1)

Fot. Dariusz Gorajski  

W czwartek rolnicy w traktorach i oflagowanych samochodach wyjechali na ulice Szczecina. Uczestnicy chcieli zwrócić uwagę na swoje postulaty. Sprzeciwiają się umowie Mercosur, Zielonemu Ładowi i niekontrolowanemu napływowi żywności z Ukrainy. Przekonują, że protestują nie tylko w swoim imieniu, ale także dla dobra polskich konsumentów. 

Ta odsłona protestu rozpoczęła się 15 maja. Wtedy farmerzy przyjechali pod Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki. Spotkał się z nimi wicewojewoda Bartosz Brożyński, odebrał ich postulaty. Kilka traktorów cały czas stoi pod gmachem urzędu. W czwartek rolnicy zaostrzyli protest, bo uznali, że rząd nie traktuje ich poważnie. 

Piotr Kamiński, jeden z liderów wydarzenia, przed wyjazdem traktorów opowiadał o tym, że rolnicy słyszeli od przedstawicieli władz, że ich problemy są znane, ale za tymi deklaracjami nie poszły żadne konkretne rozwiązania, które mogłyby pomóc polskiej wsi. Co prawda zapowiadane są cła na towary z Ukrainy, ale nie wiadomo, czy będą wprowadzane, a jeśli tak, to na jakim pułapie zostaną wyznaczone. Bo jeśli będą za niskie, ukraińskie towary nadal będą psuć polski rynek. 

- Chcemy, żeby nas bardziej zauważono. To, o co walczymy, dotyczy także konsumentów - tłumaczył Piotr Kamiński. - Gdy weszliśmy do Unii Europejskiej 20 lat temu, chodziło też o to, żeby żywność była jak najlepszej jakości. Dlatego mamy kontrole, mamy spisy środków chemicznych, rejestry oprysków. Bardzo dużo środków zostało wycofanych w ostatnich latach. My się staramy, dostosowujemy się, siejemy i uprawiamy to, co nakazuje nam Unia przez ekoschematy, po czym otwiera się granicę z państwa spoza Unii Europejskiej, i szykujemy się nam wolny handel z państwami Mercosur. 

- Nastroje są minorowe - dodawał Edward Kosmal z NSZZ "Solidarność” Rolników Indywidualnych. - Problemy narastają. Korporacje na Ukrainie produkują żywność bez żadnych obostrzeń. Podczas gdy my stosujemy się do restrykcyjnych obostrzeń, to tam jest wolna amerykanka. Stosują środki niedozwolone w Europie. Dlatego protestując, dbamy o zdrowie mieszkańców. 

Kilkadziesiąt traktorów ruszyło w miasto spod gmachu ZUW. Pojazdy przejechały m.in. przez al. Wojska Polskiego, al. Piastów, Bramę Portową. Tam, gdzie się pojawiły, powstawały korki. Niewątpliwie więc kierowcy jadący przez centrum Szczecina po południu protest rolników zauważyli. 

- Dziewięć dni minęło. Nikt nas nie odwiedził - mówił Stanisław Barna, współorganizator czwartkowego wydarzenia. - Chcemy siąść do stołu, rozmawiać o polskim rolnictwie, o problemach polskich przewoźników. Wiemy, że gospodarstwa w Polsce padają. Ludzie popełniają samobójstwa.

Rolnicy zapowiadają, że będą kontynuować protesty. Ustalają, w jakiej formie.©℗

(as)

***

Wcześniejsza informacja

W czwartek przed południem rozpoczął się protest rolników na ulicach Szczecina. Sprzeciwiają się oni m.in. umowie Mercosur, Zielonemu Ładowi oraz wolnemu handlowi zbożem z Ukrainą.

Rolnicy zgromadzili się najpierw przed Zachodniopomorskim Urzędem Wojewódzkim, skąd długa kolumna ciągników, samochodów i innych pojazdów rolniczych ruszyła na miasto. Na jej przodzie protestujący wiozą transparent z napisem: "Niech Bruksela żre robaki my wolimy schabowy i ziemniaki".

Są duże utrudnienia w ruchu, które będą się nasilały w trakcie trwania protestu.

(k)

Filmy: Dariusz Gorajski