Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Ciąg dalszy, czyli dobra... kontynuacja

Data publikacji: 12 sierpnia 2017 r. 19:00
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:46
Ciąg dalszy, czyli dobra... kontynuacja
 
Wiadomo już, że w najbliższy sezon – a i kolejne – wejdą szczecińskie teatry bez zmian na stanowisku dyrektora naczelnego. Teatrem Polskim pokieruje Adam Opatowicz, Teatrem Współczesnym – Mirosław Gawęda (mając u boku Annę Augustynowicz). A jeśli zważyć, że Pleciugą – w wyniku ubiegłorocznego konkursu na dyrektora – kieruje i kierować będzie w najbliższych latach Zbigniew Niecikowski, zanosi się na bezpieczne status quo.

Czy to dobrze dla szczecińskiej sceny?

Nim spróbuję odpowiedzieć na to pytanie, kilka najbardziej wyrazistych przykładów niezbyt dobrych zmian w tej mierze.

Zamieszanie wokół Teatru Polskiego we Wrocławiu, do którego doszło po zmianie dyrekcji i wynikłych stąd konfliktach nowego dyrektora – Cezarego Morawskiego – z zespołem, mimo kolejnych rozstrzygnięć prawnych i decyzji mniej lub bardziej politycznych, doprowadziło w praktyce do degrengolady sceny. Odeszli jej najlepsi aktorzy, reżyserzy nie chcą z nią współpracować, udanych premier brak, odwróciła się też od teatru publiczność. W efekcie jeden z najlepszych teatrów w kraju przestał istnieć. Choć formalnie, oczywiście, istnieje. Tyle że zmienił się w atrapę.

Znane są też niewesołe ostatnio przygody Starego Teatru w Krakowie. Na miejsce kontrowersyjnego, ale cenionego przez widzów i krytykę Jana Klaty wybrani zostali Marek Mikos (dyrektor naczelny) i Michał Gieleta (dyrektor artystyczny). Pierwszy znany był dotąd głównie jako krytyk teatralny, drugi… nigdy nie pracował w Polsce, bo (skądinąd z powodzeniem) realizował się twórczo w Wielkiej Brytanii. Ale właśnie to oderwanie od tradycji polskiej sceny (dodajmy tu, że Stary Teatr ma status Teatru Narodowego) – i skłonność do jej komercyjnego traktowania – jest głównym zarzutem przeciw tej nominacji. Bardzo źle przyjętej w Krakowie i teatralnej Polsce. Dominuje opinia, że oto upadł kolejny ważny w kraju teatr. Kończące sezon „Wesele” Wyspiańskiego w reżyserii Klaty – spektakl znakomity – stało się w tych okolicznościach dramatycznym (nomen omen) manifestem – głosem protestu, czy może raczej przestrogą przed manipulowaniem kulturą.

Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 11 sierpnia 2017 r.

ADL

Na zdjęciu: Teatr Polski wyrobił sobie u szczecińskich widzów markę sceny lubianej i popularnej... Na zdjęciu scena z przedstawienia „Cafe Hemar” w reż. Adama Opatowicza

Fot. Włodzimierz PIĄTEK

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA