Kto na początku mijającego tygodnia został zatrzymany przez szczecińskich antyterrorystów w Mierzynie? Policja co prawda nie chce udzielać informacji, ale wszystko wskazuje na to, że byli to mężczyźni podejrzani o porwanie trzydziestoletniego Polaka.
O akcji polskich służb pisaliśmy w tym tygodniu w „Kurierze". Oto w poniedziałkowe popołudnie na ulicy Weleckiej, będącej częścią drogi krajowej nr 10, policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie oraz Oddziału Antyterrorystycznego wyciągnęli z mercedesa dwóch jadących nim mężczyzn. Wcześniej samochód zatrzymał się na światłach, a mundurowi użyli petard hukowych. Jak tłumaczył nam wówczas rzecznik KWP w Szczecinie kom. Przemysław Kimon, nikomu z obserwujących zdarzenie nic się nie stało, a policjanci wykorzystali najlepszy moment.
Dzisiaj wiadomo już więcej, choć - u nas - wciąż nieoficjalnie. Sprawę natomiast opisują niemieckie media, powołując się na biuro prasowe tamtejszej policji. Okazuje się bowiem, że w sobotę 9 kwietnia świadek zgłosił, iż zobaczył jak do auta, wbrew swojej woli zostaje wciągnięty mężczyzna. Wszystko to rozgrywało się w niewielkim Löcknitz, położonym około dwudziestu kilometrów od Szczecina. Powołano wówczas specjalną grupę do sprawy poszukiwania.
Ofiarą uprowadzenia jest Polak, a powodem takiej „zemsty" są najprawdopodobniej jego długi. Przez poprzedni weekend niemiecka policja działała, ustalono iż porywacze mogą być już po naszej stronie. Co ciekawe, porwanego także odnaleziono - w domu w wiosce pod Löcknitz, wyszło też na jaw, że jest on poszukiwany przez wymiar sprawiedliwości Europejskim Nakazem Aresztowania, początkowo nie można było go przesłuchać, skarżył się na kłopoty zdrowotne. Dobra współpraca polsko-niemieckich służby zaowocowała natomiast poniedziałkowym zatrzymaniem podejrzanych w Mierzynie.
(kol)
Fot. Ryszard PAKIESER (arch.)
