Awantura na sejmiku o słowa "agent" i "cham" z nagraniami w tle. O co chodzi?
Zanim radni wojewódzcy zajęli we wtorek miejsca w sali sesyjnej sejmiku, zwołali dwie konferencje. Rozpoczęli politycy koalicji PO-PSL.
- W listopadzie podczas sesji sejmiku w Wałczu doszło do bezprecedensowego wydarzenia. W dyskusji radny Paweł Mucha (PiS) zarzucił panu radnemu Janowi Kuriacie (PO - red.) kłamstwo, zwrócił się do niego per "agent" - cytat: " wiadomo agent kłamie" - mówił Andrzej Niedzielski, szef klubu PO. - Apelujemy do radnego Muchy o publiczne przeproszenie pana Kuriaty - dodał.
Przeprosin jednak nie będzie, bo radny Mucha wyjaśnił, że nie użył "dokładnie tego sformułowania". Pytanie, co jednak jest w protokole z sesji. Ano nie ma takiego stwierdzenia.
- To nie jest tak, że jak coś się nie nagrało, to tego nie ma - mówił Jan Kuriata, kiedy dyskusja przeniosła się na salę sejmiku.
Na kartkę nie trafiły też inne słowa.
- A padały słowa: cham, cham, cham - mówił Mucha.
Co na to Kuriata? - Używałem niegodnych słów i się ich nie wypieram - stwierdził polityk PO.
A radny Mucha dodał, że radny regionalnej koalicji obrażał w Wałczu także prezydenta RP.
- Dajmy już temu spokój. Ostrzejsze słowa padały na sejmiku. Przejdźmy do pracy - zaapelował Dariusz Wieczorek z SLD.
Paweł Mucha uważa, że apel radnych PO to temat zastępczy, który ma przyćmić słaby, zdaniem PiS, projekt budżetu województwa na 2016 r. (dzis sesja budżetowa).
(masz)
Fot. Robert STACHNIK
Na zdjęciu: radny Paweł Mucha