24-letni Paweł Białek ze Świebodzic, który postanowił przebiec 377 kilometrów wzdłuż naszego Wybrzeża jest już na Helu. Biegacz swoim wyczynem chciał zachęcić do wpłacania pieniędzy dla Stowarzyszenia Charytatywno-Opiekuńczego w jego rodzinnej miejscowości. Wrażenia po biegu? - Nogi mnie bolą, ale obyło się bez kontuzji. Najważniejsze, że osiągnąłem cel - mówi „Kurierowi”.
Przypomnijmy, że Paweł Białek ze Świnoujścia ruszył w stronę Helu 2 lipca. Chodziło nie tylko o sam wyczyn. 24-latek postanowił zachęcić swoim biegiem darczyńców do wpłacania pieniędzy dla Stowarzyszenia Charytatywno-Opiekuńczego w Świebodzicach, którego podopiecznymi są niepełnosprawni chłopcy przebywający w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Szkolnych De Notre Dame.
Czy było ciężko? Biegacz miał trzy momenty kryzysowe. Pierwszy gdy biegł do Łazowa. Padał wtedy potężny deszcz. Kolejny ciężki kawałek był na trasie do Łeby. Przez 20 kilometrów trzeba było biec w jeszcze innej aurze - bo było bardzo gorąco. Ciężko było także już po minięciu tabliczki z napisem „Hel”. Bieg się zakończył, ale fundacja nadal liczy na wsparcie. Pieniądze dla niepełnosprawnych chłopców przebywających w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci można wpłacać na konto Banku Zachodniego WBK 30109023560000000108811396 z dopiskiem: BIEG 377. ©℗
BaT
Więcej o biegu Pawła w czwartkowym "Kurierze Szczecińskim" oraz e-wydaniu z 14 lipca 2016 r.
Fot. arch.