– Nie przyznaję się do zarzucanego mi czynu – tymi słowami były szczeciński adwokat rozpoczął składanie wyjaśnień na wczorajszej (22 listopada) rozprawie w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. Przypomnijmy, trzeciej już z rzędu, na której oskarżony prawnik ustosunkowywał się do przedstawionych mu przez prokuraturę zarzutów.
Również i tym razem Marek K. nie przyznał się do winy. I tak samo jak na poprzednich rozprawach skrytykował prokuraturę, która (jego zdaniem) prowadząc śledztwo często przypominała działania inkwizytora i w efekcie przedstawiła mu zarzuty, choć jego postępowanie nie „realizowało znamion czynu zabronionego”.
Dostało się też mediom. To przez nie przecież eksprawnik ma teraz kłopoty z prawem. Został bowiem zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, po prowokacji dziennikarzy jednej z ogólnopolskich stacji telewizyjnych. Oskarżony uważa dzisiaj, że prowokacja była nielegalna, a działanie dziennikarzy można zaklasyfikować jako podżeganie do popełnienia przestępstwa.
Mec. Marek K. został zatrzymany w 2013 r. Oskarżyciel publiczny uznał, że adwokat popełnił trzy oszustwa sądowe za pomocą sfałszowanych testamentów (miał bowiem „zlecać” podrobienie takich dokumentów – poza jednym, który spreparowała ponoć jego sekretarka Ewa T., również zasiadająca na ławie oskarżonych).
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 23 listopada 2017 r.
Leszek WÓJCIK, (dar)
Fot. Robert WOJCIECHOWSKI (arch.)