Wiele przemawia za tym, że już jesienią mieszkańcy Świdwina pójdą do urn wyborczych. W mieście zbierane są podpisy w sprawie referendum na rzecz odwołania burmistrza Jana Owsiaka oraz Rady Miasta.
Komitet organizacyjny, któremu przewodniczy radny opozycyjny Marek Tarka, musi zebrać 1200 podpisów poparcia wyborców, koniecznych dla uruchomienia dalszych procedur. Do chwili obecnej udało się zdobyć 60 procent niezbędnych głosów.
W skierowanym do mieszkańców uzasadnieniu wniosku o referendum zawartych jest trzynaście uwag i zarzutów wobec burmistrza Owsiaka i dziewięć – wobec Rady Miasta. Można przypuszczać, że zanim dojdzie do rozstrzygnięć przy urnach, o wielu kwestiach wypowie się sąd. Burmistrz Jan Osiak w ostatnich dniach skierował do sądu pozew przeciwko najbardziej aktywnym organizatorom referendum: Markowi Tarce i Mirosławowi Mazurowi.
– Nie pozwolę, by w sposób bezkarny mnie szkalowano – podkreśla burmistrz Świdwina, który miastem rządzi już trzecią kadencją. – Marek Tarka, jako radny dobrze wie, jaki jest stan gospodarki w mieście. Stawiają mi zarzut utraty zaufania społecznego. Pytam, na jakiej podstawie? Może więc dobrze by się to referendum odbyło, by wykazało jakie jest to zaufanie społeczne.
– Działamy legalnie. Nasz komitet skupia 18 osób – mówi Józef Łosowski, jeden z inicjatorów referendum. – Zbieramy podpisy. Reakcje są różne. Zostało udowodnione, bo jest nagranie na monitoringu miejskim, że nasze ulotki są zrywane. Naszą ulotkę zerwał z tablicy ogłoszeń miasta sekretarz miasta. Sprawą referendum są bardzo zainteresowani młodzi ludzie, co nas zadziwia. Są i tacy, którzy mówią, że referendum jest niepotrzebne – są to zwykle ludzie starsi.
Zdaniem inicjatorów referendum zarobki burmistrza, w kwocie 12 297 złotych, są za wysokie. Pretensji jest więcej. Ludzie dyskutują o stanie gospodarki, finansów i kadrach miasta. ©℗
Tekst i fot. (cz.b.)