To nie jest ładny widok. Przy zjeździe z autostrady do peryferyjnej dzielnicy Szczecina Podjuchy, około 150 metrów poniżej ronda im. Żołnierzy Wyklętych, znajduje się dzikie wysypisko odpadów. Mieszkańcy, którym ten widok nie jest obojętny, wielokrotnie podejmowali wysiłki, by je zlikwidować. Bezskutecznie. Sprawą zajmowała się też rada osiedla, ale wynik był taki sam...
W pobliżu tego dzikiego wysypiska znajdują się działki ogrodowe i prywatne posesje, dlatego niezbyt miłe dla oka i nosa sąsiedztwo jest wyjątkowo uciążliwe. Gnijące śmieci, papierzyska, resztki jedzenia przyciągają dzikie zwierzęta i szczury, które w takim miejscu bez trudu znajdują pokarm.
Nasz Czytelnik, pan Mieczysław Prościak, już od dłuższego czasu próbuje interweniować w tej sprawie. Latem ubiegłego roku wydawało się, że sprawa znajdzie swój szczęśliwy finał, bo na miejsce przybyli funkcjonariusze straży miejskiej, którzy zrobili dokumentację fotograficzną miejsca wysypiska i jego sąsiedztwa, a także sporządzili stosowne notatki w tej sprawie. Pan Mieczysław spodziewał się konkretnych efektów po wizycie strażników. Czas mijał i nic.
Poza wysypiskiem problemem tego miejsca jest szutrowa droga dojazdowa do jego posesji. Nie mają prawa na nią wjeżdżać samochody powyżej 3,5 tony. A wjeżdżają, co sprawia, że droga jest w coraz gorszym stanie, co utrudnia nie tylko naszemu Czytelnikowi życie.
Takich miejsc i dzikich wysypisk, szczególnie na obrzeżach szczecińskiej aglomeracji, jest więcej. Rzecz w tym, że walka z nimi nie jest łatwa z wielu względów. Chociażby dlatego, że często znajdują się one poza zasięgiem ludzkiego wzroku, w krzakach, kępach dziko rosnących drzew, wśród wysokich traw.
Z danych Zakładu Usług Komunalnych w Szczecinie wynika, że takich miejsc jak w Podjuchach jest na terenie miasta znacznie więcej. W ubiegłym roku zanotowano ich około 240. A miejsc, w których po uprzątnięciu odpadów przez miejskie służby ponownie się pojawiają, jest nawet więcej...
Okazuje się, że najwięcej sygnałów o dzikich wysypiskach dociera do ZUK-u dzięki aplikacji Alertu Miejskiego, z którego skorzystało już kilka tysięcy szczecinian. Ta forma „zgłoszeń” spraw do załatwienia jest prosta, bo wystarczy wysłać z telefonu, smartfonu czy tabletu informację ze zdjęciem. Plusem jest także to, że zgłaszający może na bieżąco śledzić bieg sprawy. Dlatego po sygnale zwrotnym o otrzymaniu zgłoszenia w dalszej kolejności jest on informowany o tym, że przekazane zostało ono do realizacji, że jest realizowane, a na końcu, że sprawa została załatwiona.
Wróćmy jednak do naszego Czytelnika. On z aplikacji nie skorzystał, bo wtedy mógłby wiedzieć na jakim etapie znajduje zgłoszona przez niego sprawa. Jedno nie ulega wątpliwości - dzikie wysypisko w pobliżu zjazdu z autostrady trzeba usunąć, a my nie omieszkamy o tym poinformować.
(mos)
Na zdjęciach:
1) W ubiegłym roku zanotowano około 240 podobnych miejsc.
2) Nasz Czytelnik już od dłuższego czasu próbuje interweniować w tej sprawie.
Fot. Dariusz GORAJSKI