Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w całej Polsce apelują o oddawanie krwi. Jedni na te prośby odpowiadają bez wahania, inni pytają o bezpieczeństwo. - Czy pobierana krew jest badana pod kątem koronawirusa? - proszą o wyjaśnienie nasi Czytelnicy.
- Nie jest to pierwszy wirus, który się pojawił i pierwsza epidemia, z którą mieliśmy do czynienia, nie koniecznie na terenie Europy - mówi Ewa Kłosińska, dyrektor RCKiK w Szczecinie.- Od ponad 20 lat Regionalne Centra są zawiadamiane alertami, jeżeli występuje zagrożenie związane z jakimś czynnikiem zakaźnym, który powoduje zwiększoną liczbę zachorowań. W tej chwili mamy zalecenia WHO, Instytutu Hematologii i Transfuzjologii i na bieżąco te zalecenia są wprowadzane. Zawsze tak było i jest.
Jak wyjaśnia dyrektor RCKiK, kiedy tylko pojawił się ten wirus, jeszcze nie na naszych terenach, natychmiast nastąpiła dyskwalifikacja jako dawców osób stamtąd powracających, a także tych, które miały kontakt z osobami zagrożonymi. Od końca ubiegłego tygodnia Regionalne Centra wprowadziły preselekcję dawców, jak również osób wchodzących do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa. Dawcy już na wstępie mają mierzoną temperaturę, jeśli przekracza ona 37 stopni nie są przepuszczani dalej. Dawcy otrzymują do wypełnienia ankietę wstępnej kwalifikacji, której celem jest wyeliminowanie z dalszej procedury osób, które mogłyby być narażone na zakażenie Covid-19.
- Jeśli mają jakiekolwiek niepokojące objawy, tak jak wszystkie placówki służby zdrowia mamy obowiązek zawiadomić służby, taka osoba powinna być przez nie zabrana i przebadana w kierunku koronawirusa - mówi E. Kłosińska. - Personel podlega tym samym zasadom. Również jest preselekcja na wejściu, chronimy siebie i innych. Poprosiłam pracowników, by jeszcze przed przyjściem do pracy sprawdzili czy nie mają temperatury, ocenili czy nie mają objawów infekcji.
Dyrektor RCKiK dodaje, że na razie nie ma dowodów, że wirus przenosi się z krwią.
- Codziennie jesteśmy w kontakcie zarówno z Instytutem Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie, który daje nam wytyczne na temat różnego typu ograniczeń i działań, jakie mamy wdrażać, aby nie doszło do transmisji tego wirusa. Jesteśmy też w bieżącym kontakcie z Narodowym Centrum Krwi.
- Wdrożyliśmy wszelkie środki bezpieczeństwa, od preselekcji do szczegółowej kwalifikacji. Nie ma możliwości, by badać krew na wszystkie patogeny, z jakimi człowiek może się zetknąć i które mogą być przeniesione - mówi E. Kłosińska. - Dlatego stosujemy takie metody profilaktyki. Poza tym grupy narażone na zachorowania nie są naszymi dawcami. Jeżeli teraz zaczniemy się bać oddawania i przetaczania krwi, pacjenci inni, którzy nie są zarażeni koronawirusem, a mają choroby nowotworowe, białaczki, dzieci, ludzie z wypadków, pozostaną bez krwi, pozostaną zupełnie bez pomocy. Trzeba mieć świadomość, że krew jest materiałem biologicznym uzyskanym od żywego zdrowego dawcy. Jest to forma przeszczepu. Przeszczepy ratują życie. Zawsze istnieje jakieś niebezpieczeństwo. Jak każda inna forma leczenia, transfuzja krwi również niesie za sobą jakieś ryzyko wystąpienia działań niepożądanych.
(gan)
Fot. Dariusz Gorajski