Jest bezdomny, porusza się na wózku inwalidzkim i nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. W dodatku jego stan zdrowia jest zły. – Ten człowiek potrzebuje pomocy, trzeba go zabrać – apelują ludzie, którzy zawiadomili służby w sprawie nieznanego mężczyzny w okolicach parku Żeromskiego w Szczecinie. Jednak zarówno Straż Miejska, jak i pogotowie są bezradne, ponieważ człowiek ten nie zgadza się na pomoc.
O złym samopoczuciu i zagrożeniu zdrowia poruszającego się na wózku bezdomnego mężczyzny poinformowali przechodnie. Zdarzenie miało miejsce 18 lipca w pobliżu skrzyżowania ulic Parkowej i Malczewskiego.
– Około godziny 15.43 pogotowie otrzymało zgłoszenie o mężczyźnie w wieku około 60 lat – informuje Paulina Heigel, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. – Mężczyzna jest bezdomny, porusza się na wózku. Był wyraźnie zaniedbany i czuć było od niego alkohol. Nie zgodził się jednak na udzielenie pomocy.
Ostatecznie wezwano funkcjonariuszy policji i przekazano go do ich dyspozycji. Na miejscu pojawiła się również Straż Miejska.
– Zgłoszenie przyjęto od zaniepokojonych mieszkańców do bezdomnego na wózku inwalidzkim – potwierdza rzeczniczka straży, Joanna Wojtach.
Sytuacja była o tyle niebezpieczna, że tego dnia było bardzo gorąco. Mężczyzna, choć świadomy i przytomny, czuł się źle. Jak twierdzą mieszkańcy, człowiek ten od kilku dni pojawia się w okolicach parku Żeromskiego i ulicy Parkowej. Podobno niedawno opuścił schronisko dla osób bezdomnych. Pan Wojciech, który udzielił pomocy bezdomnemu i opatrzył mu rany twierdzi, że „gniją mu nogi” i „latają wokół niego muchy”. W dodatku mężczyzna załatwia się pod siebie. We wtorek, dzień po interwencji służb, można było spotkać go w tamtych rejonach – odpoczywał pod drzewem, w parku. Jest bardzo zaniedbany, brudny, na czole ma ślady skaleczeń. Ewidentnie nie jest w stanie sam o siebie zadbać. Jedną stopę ma owiniętą opatrunkami. Na pytanie, dlaczego opuścił schronisko, odpowiedział, że „chciał wrócić na dzielnicę”.
Służby w Szczecinie często otrzymują zawiadomienia o podobnych przypadkach, gdzie poszkodowanym jest osoba bezdomna lub spożywająca alkohol. Proszą, aby nie bagatelizować ich stanu zdrowia i zgłaszać sytuacje, które wymagają interwencji. Jednak bez wyraźnej zgody i chęci ze strony poszkodowanego – jak w przypadku mężczyzny na wózku – nic nie można zrobić. Decyzję w imieniu takiej osoby, jak podaje Joanna Wojtach, służby mogą podjąć tylko w przypadku wyraźnego zagrożenia życia. Z kolei Paulina Heigel potwierdza, że przybyli na miejsce ratownicy medyczni odnotowali, że bezdomny jest bardzo zaniedbany, jednak nie zgodził się na leczenie.
– Dopóki nie jest ubezwłasnowolniony, niewiele możemy zrobić – mówi. – Nie mamy też danych osobowych tego człowieka, w dokumentach figuruje jako NN, przez co nie możemy ustalić, czy ma jakąś rodzinę.
(aj)