Nie maleje popularność pani Bogumiły ze Szczecina, zwanej „Balbiną”. Kobieta z sobie tylko znanych powodów utrudnia życie użytkownikom komunikacji miejskiej, ale także kierowcom innych pojazdów. Gdy nie jest wpuszczana do autobusu czy tramwaju, potrafi wyjechać na ulicę i zablokować nawet centrum miasta w godzinach szczytu.
Wyjechać, bo wspomniana szczecinianka najczęściej widywana jest na elektrycznym skuterze, choć porusza się zarówno o kulach, jak i bez nich (świadczą o tym filmy z jej udziałem regularnie zamieszczane w internecie).
– Jej pojawienie się na przystanku oznacza kłopoty – zgodnie przyznają prowadzący autobusy i tramwaje. – Teoretycznie nie powinniśmy jej zabierać, ale wyraźnego zakazu nie ma. A jeśli odmówimy przewozu, kobieta wszczyna awantury, blokuje ruch i trzeba czekać na interwencję policji.
Ani policja, ani szczeciński Zarząd Dróg i Transportu Mioejskiego nie chcą zdefiniować pojazdu pani Bogumiły. Nazywają go wózkiem elektrycznym lub ogólnie „pojazdem”. Choć jak udało nam się ustalić, policja miała dostęp do tabliczki znamionowej. Z naszych informacji wynika, że wspomniany pojazd to nic innego jak „skuter elektryczny Vermeiren Ceres”, prawdopodobnie model oznaczony nr 4.
Co z tego wynika? Lista uwag jest długa, a kierowcy i motorniczowie sypią nimi jak z rękawa.
– Skuter przekracza dopuszczalne wymiary, są one niezgodne nie tylko lokalnym prawem, ale i szczegółową międzynarodową instrukcją – mówią. – Dopuszczalne wymiary wózka elektrycznego to 1200 na 800 i 1090 mm, tymczasem z instrukcji skutera wynika, że jest on 110 mm dłuższy i 130 mm wyższy. Ale to drobiazg…
Ważniejsze są względy bezpieczeństwa. Skuter nie powinien się poruszać po powierzchniach o kącie nachylenia większym niż 6 st. Tymczasem rampa dla wózków umożliwiająca wjazd do autobusu, w zależności od krawężnika, ma nachylenie 8-12 st. Z instrukcji wynika też wyraźnie, że podczas transportu innym pojazdem ze skutera należy wymontować wiele ruchomych elementów, czego kontrowersyjna pasażerka nie robi. W czasie przewozu autobusem czy tramwajem na skuterze ani w nim nie powinno być żadnego bagażu, tymczasem „Balbina” zawsze podróżuje z wieloma torbami i bagażami. I – co najważniejsze – podczas transportu na skuterze nie może znajdować się żaden pasażer. A pani Bogumiła, choć porusza się i o kulach, i bez nich, nigdy nie rusza się ze swojego fotela.
Producent skutera ostrzega też, by w trakcie jego użytkowania nie używać żadnych nadajników i innych źródeł sygnału, w tym telefonów komórkowych. Tymczasem pani Bogumiła niemal bez przerwy dokumentuje zachowanie innych pasażerów, kierowców i motorniczych czy interweniujących funkcjonariuszy. Nie zważa na to, że może to uszkodzić elektronikę, jaką naszpikowane są autobusy i tramwaje.
– Jesteśmy bezsilni – mówią prowadzący pojazdy miejskiej komunikacji. – Zabierając tę pasażerkę sporo ryzykujemy. Jeśli dojdzie do wypadku i poniesie ona obrażenia, albo skuter którym ona się porusza w trakcie hamowania spowoduje obrażenia innego pasażera, to my ponosimy odpowiedzialność. Jeśli jej nie zabierzemy, blokuje ruch uliczny, a inni pasażerowie spóźniają się np. do pracy czy umówione spotkania. I wtedy pretensje też kierowane są do nas.
Tymczasem policja uważa, że problem może rozwiązać jedynie ZDiTM, który zakaz przewożenia skuterów musi jasno określić w swoim regulaminie. A ZDiTM czeka, by taki zapis się pojawił, ale uchwalić go muszą miejscy radni… ©℗
Tomasz Tokarzewski
Fot. Facebook-Gdzie dziś jest Balbina?/Ewaryst Szyszkowski