– Chwalą się, że żabki przez ulice przeprowadzają, a już wobec człowieka nie mają tyle empatii – tak o miejskich strażnikach kontrolujących babcie sprzedające kwiaty mówi nasz Czytelnik. – Widziałem, jak dwóch funkcjonariuszy sprawdzało kobiety sprzedające działkowe plony w okolicach kładki tuż przy szczecińskim „Manhattanie”, a jednej nawet wlepiono mandat. – Musimy kontrolować, bo wymagają od nas tego zarządcy terenów, które wcale nie są przeznaczone pod handel i sami szczecinianie, z niesmakiem przechodzący np. przez plac Raoula Wallenberga, czyli skwer między al. Wyzwolenia a ul. Stanisława Staszica – odpowiada Joanna Wojtach, rzeczniczka Straży Miejskiej.
KUP bukiecik od babci – taką pomoc dla ubogich seniorów sprzedających działkowe plony wymyśliły Szczecinianki – panie z grupy na portalu społecznościowym. Jednak zaraz potem internautki zaczęły zastanawiać się, czy ów zryw nie uruchomi urzędniczej machiny: babcie i dziadkowie zaczną być kontrolowani przez miejskich strażników, a także przez fiskusa.
– Wolne od podatku dochodowego są dochody ze sprzedaży produktów roślinnych i zwierzęcych pochodzących z własnej uprawy lub hodowli niestanowiących działów specjalnych produkcji rolnej, przerobionych sposobem przemysłowym – wyjaśnia Maciej Koniuszewski z Izby Skarbowej w Szczecinie. – Sprzedający płody z własnych działek są więc zwolnieni ze wszelkich zobowiązań podatkowych. Pod warunkiem, że to rzeczywiście plon ich ogrodowej pracy. Urzędnicy skarbowi będą kontrolować uliczny handel, jednak ich celem nie jest gnębienie osób, które sprzedają kwiatki, owoce i warzywa z działek oraz przydomowych ogródków.
– Handel poza miejscami do tego wyznaczonymi podlega karze grzywny – stwierdza Joanna Wojtach ze Straży Miejskiej, ale zaraz dopowiada: – Pozostaje jednak sprawa ludzkiej wrażliwości.
(kel)
Więcej we wtorkowym "Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu z 20 września 2016 r.
Fot. Robert Wojciechowski