Sytuacja Grupy Azoty „Police” jest stabilna, a informacje, które pojawiają się w ostatnim czasie na temat jej złej kondycji, nie mają nic wspólnego z prawdą – o tym mówili wczoraj (14 stycznia) podczas konferencji prasowej przedstawiciele jej zarządu: prezes Wojciech Wardacki, wiceprezes Włodzimierz Zasadzki i członek zarządu Anna Tarocińska. – W mediach i przestrzeni publicznej pojawiły się kłamstwa, które nie mają nic w wspólnego z rzeczywistością – podkreślali.
W trakcie konferencji dziennikarze otrzymali obszerne „ Oświadczenie Zarządu Grupy Azoty Zakłady Chemiczne „Police” SA, które stanowi odpowiedź na „rozpowszechniane kłamliwe i nieprawdziwe informacje oraz opinie, które szkodzą wizerunkowi spółki GA Police, jej pracownikom i interesariuszom, a także godzą w jej interes oraz strategiczne zamierzenia biznesowe, do których zaliczyć należy jeden z najważniejszych w naszym kraju projekt inwestycyjny „Polimery Police”. I dlatego w „związku z powyższym zarząd apeluje i domaga się od prokuratury intensyfikacji w zakresie prowadzonych śledztw!”.
Z informacji przekazanej przez zarząd spółki wynika, że mimo silnej dekoniunktury na rynku „Police” mają bardzo stabilną sytuację i dobrze sobie radzą. Spółka się rozwija, realizuje projekty, zwiększa nakłady na inwestycje, a także na płace, bo rosną w niej wynagrodzenia.
– Nieprawdziwe informacje to jest przede wszystkim świństwo wobec pracowników Grupy Azoty w Policach – powiedział dobitnie prezes Wojciech Wardacki.
– Nie wiem, skąd czerpał wiedzę poseł, który mówił o 160 milionach złotych strat? – pytał z kolei wiceprezes Włodzimierz Zasadzki, który powiedział później o tym, że po trzech kwartałach „Police” zanotowały 24 miliony zysku. I dodał, że rok 2018 zamknie z zyskiem znacznie większym.
Podczas konferencji członkowie kierownictwa spółki odnieśli się do „nieprawidłowości związanych z głośną inwestycją w Senegalu, która miała negatywny wpływ na sytuację finansową GA „Police”. Tej sprawie poświęcono sporo czasu, bo decyzja poprzedniego zarządu dotycząca zakupu rzekomej kopalni fosforytów w Senegalu kosztowała spółkę 387 milionów złotych. W tej sprawie, ale także w kilku innych, trwa postępowanie prokuratorskie.
„Nikt nie kupił kopalni, bo takiej nie było. Nikt nie kupił złóż, bo złóż kupić nie można, bo są one własnością państwa. Można podpisać tylko koncesję na wydobycie” – mówił wiceprezes Zasadzki, który omawiał tzw. sprawę senegalską.
Zainteresowanie dziennikarzy wzbudziła także sprawa „bizantyjskości”, która jak podkreślali członkowie zarządu spółki, jest fake newsem. Chodzi tu przede wszystkim o „wypasione bryki” będące przykładem „rozpusty i rozpasania”. Okazuje się, że nie są one ani kupowane, ani wynajmowane. Są natomiast brane w leasing, co przynosi wymierne oszczędności. Ponadto flota służbowych aut została ograniczona przez obecne kierownictwo z 36 sztuk do 14.
W trakcie konferencji prezes Wardacki odniósł się m.in. do informacji przekazanych w miniony czwartek przez parlamentarzystów PO, którzy przesłali w przestrzeń publiczną „wyłącznie kłamstwa”. Zwrócił także uwagę na przejrzystość działań spółki, w „której jak w lustrze widać normalne zarządzanie”. Podkreślił również duże zaangażowanie pracowników Grupy Azoty w rozwój spółki.
Tekst i fot. (oz)