Aresztowali jedzenie kajakarza (akt. 1)

 

Wyprawa Aleksandra Doby odbędzie się zgodnie z planem. Podróżnik poinformował o tym na swoim profilu na portalu społecznościowym. 

Wcześniejsza informacja:

Miał wypłynąć w w niedzielę (29 maja br) z Nowego Jorku do Lizbony, ale z powodu żywności wyprawa przez Atlantyk może nie dojść do skutku. Na facebooku Aleksander Doba informuje, że Amerykanie "aresztowali" jego liofilizowane posiłki.

Niedawno żegnany na Dworcu Głównym w Szczecinie jest już w Waszyngtonie. "Niestety, żyję od kilku tygodni w narastającym, ogromnym stresie" - napisał na facebooku. "To głównie z powodu żywności liofilizowanej. Z absurdalnych dla mnie powodów żywność ta od kilku tygodni jest "aresztowana". Nie wiem, czy wreszcie ją odbiorę" - dodaje Doba.

Decyzją Amerykanów zaskoczeni są szczecińscy podróżnicy. Andrzej Ziółkowski, który przemierza dzikie zakątki globu i brał m.in. udziału w wyprawie ph. "Afryka Nowaka" powiedział: - Generalnie nigdy nie miałem problemów z żywnością liofilizowaną, a latałem nawet na Alaskę.

Jeden z internautów przypomniał jednak kajakarzowi z Polic, że każdy kraj ma właśnie "określone przepisy dotyczące wwozu produktów". Jego zdaniem A. Doba powinien wcześniej zorientować się, jakie obostrzenia obowiązują w USA. "Chyba lepiej było skierować żywność do strefy wolnocłowej czy portu, jeżeli takie strefy mają, a wiec nie wwozić na teren USA. I tam zapakować na kajak..." - radzi po fakcie.

Zdecydowana większość fanów kajakarza pociesza go i wierzy, że sprawa się wyjaśni pozytywnie i p. Aleksander wypłynie z Nowego Jorku zgodnie z harmonogramem. Pojawił się też pomysł składki na zakup liofilizowanej żywności w USA.©℗

(kl)

Fot. Jarosław SPIRYDOWICZ

Na zdj.: Aleksander Doba i jego kajak podczas prezentacji pod koniec kwietnia w Policach.