- 1 lipca w życie weszła reforma procedury karnej. Krytycy reformy wieszczyli, że doprowadzi ona do apokalipsy. Mamy apokalipsę w sądach? - pytamy sędzię Halinę Zarzeczną, prezesa Sądu Okręgowego w Szczecinie.
- Nie ma apokalipsy. Sądy są doskonale przygotowane. Sędziowie odbyli wiele szkoleń, część z nich dalej trwa. Zmiana przebiega w sposób płynny. Sędziowie nadal jeszcze orzekają w starej formule. Nowy zasady będą obowiązywały w przypadku aktów oskarżenia, które wpłynęły do sądu po 1 lipca.
- Co ta reforma oznacza dla zwykłych ludzi?
- Zmienia sporo. To prokurator będzie musiał wykazać, że dana osoba popełniła przestępstwo, obrońca będzie wskazywał dowody niewinności. Sąd pozostaje arbitrem, który podejmuje decyzję na podstawie przedstawionych dowodów.
- Toczą się już sprawy w nowej formule?
- Toczą się. Ale jedna trzecia z nich musiała zostać odroczona – trzeba było bowiem pouczyć oskarżonych o nowych zasadach, nie wszystkich dało pouczyć się wcześniej. Sprawy, w których wniesiono do Sądu akty oskarżenia po 1 lipca, zaczynają być już rozpatrywane, ale nie zaliczyłabym ich do szczególnie skomplikowanych. Akty oskarżenia w sprawach bardziej zawiłych wniesione po 1 lipca będą kierowane na wokandę jesienią, bo wymagają dłuższego zapoznawania się z nimi przez sędziów. Zatem dopiero na koniec roku będziemy mogli powiedzieć więcej o tej zmianie.
- Przy okazji wprowadzenia reformy dyskutowano o wprowadzeniu jakiejś formy kontroli nad sędziami. Podobają się Pani Prezes takie pomysły?
- Każda debata jest potrzebna. Trzeba jednak podkreślić, że sędziowie są od dawna kontrolowani. Orzeczenia sądu podlegają bowiem kontroli instancyjnej. Kontrola – jak najbardziej. Ale tylko – powiedzmy to wyraźnie – zgodna z zasadami Konstytucji. Sędziowie w zakresie orzekania są niezawiśli i trzeba o tym pamiętać.
- Ta debata wzięła się także stąd, że co jakiś czas sądy podejmują decyzję, których zwykli ludzie nie rozumieją. Wydają się one skandaliczne albo niezgodne z logiką. Może sędziowie nie potrafią albo nie chcą wyjaśnić swoich decyzji społeczeństwu?
- Nad poprawą komunikacji cały czas pracujemy. Trudno mi komentować decyzje innych sądów bez znajomości akt. Wiele lat temu na podstawie sprawy, którą prowadziłam, przygotowano materiał telewizyjny. Oglądając go, stwierdziłam: ależ bezduszny sąd! Z tym że w tym materiale była tylko jedna trzecia prawdy…
- A więc dziennikarze są wszystkiemu winni?
- Nie, absolutnie nie. Mówię o tym, jak bardzo potrzebny jest rzetelny przekaz. Proszę zwrócić uwagę, że mamy już portal orzeczeń. To także forma kontroli. Jest też portal informacyjny, do którego dostęp mają pełnomocnicy stron, można na nim śledzić przebieg sprawy.
Cała rozmowa red. Alana Sasinowskiego z Haliną Zarzeczną, prezesem Sądu Okręgowego w Szczecinie w magazynowym wydaniu „Kuriera"