Od 2011 r. na szlakach kolejowych odnotowano ponad 2250 zdarzeń z powodu przechodzenia przez tory w miejscu niedozwolonym. Ponad 1600 osób poniosło w nich śmierć. Statystyki utrzymują się na zbliżonym poziomie, ale wciąż są zatrważające. PKP Polskie Linie Kolejowe po raz kolejny apelują o rozsądek.
– Tylko w ubiegłym roku podjęliśmy 1297 interwencji w związku z przechodzeniem przez tory w miejscach niedozwolonych – mówi Sławomir Świerczyński, inspektor Straży Ochrony Kolei w Szczecinie. – Grozi za to mandat w wysokości od 20 do 500 zł, ale nie wszystkie zdarzenia kończą się nałożeniem mandatu.
Kolejarze i sokiści apelują o rozsądek. Rozpędzony pociąg nie jest w stanie zatrzymać się w miejscu, droga hamowania wynosi w najlepszym przypadku co najmniej kilkaset metrów. Pociąg nie jest też w stanie ominąć pieszego. Jedyne co może zrobić maszynista, to włączyć hamowanie i sygnał dźwiękowy. Ale to nie ratuje przed śmiercią.
– Budujemy kładki nad torami, jak ta, przy której się spotykamy na Pomorzanach, budujemy przejścia podziemne, tworzymy też bezpieczne przejazdy i przejścia – mówi Bartosz Pietrzykowski, rzecznik PKP PLK. – Ale mamy świadomość, że tylko zdrowy rozsądek może uchronić pieszych przed tragedią. Czasem warto nadłożyć kilkaset metrów, stracić kilka minut. Przejście przez tory w miejscu niedozwolonym to skrót. Ale to może być skrót do śmierci. ©℗
ToT